Składa się na nią 90 wielkoformatowych fotografii, które powstawały przez dwie dekady w trakcie wypraw do ścisłego rezerwatu przyrody w Białowieskim Parku Narodowym. Oglądać je można w przez całą dobę (nocą plansze są podświetlone) aż do 30 listopada. Patronem wystawy, której przesłaniem są zachowania w pierwotnej puszczy, jest redakcja „Rzeczpospolitej”.
Autor uchwycił na zdjęciach życie i piękno dzikiej przyrody. Sfotografował niewielkiego ptaka rudzika, karmiącego dwukrotnie większe od siebie pisklę kukułki, które wykluło się z podrzuconego jaja. – Zdjęcia powstawały przy okazji realizacji filmów o Białowieży, ostatniego w Europie skrawka pierwotnej puszczy, w której życie toczy się wciąż tak samo od tysięcy lat.
Na 100 km kwadratowych rośnie tam dziewięć tysięcy gatunków grzybów i sześć tysięcy gatunków mchów. Obok znanych powszechnie żubrów, wilków i rysiów w puszczy żyje ryjówka - jedyny na kontynencie jadowity ssak. Został uchwycony przez obiektyw aparatu, bo jego ciemnoszare futro wyróżniało się na zielonym tle mchów.
Walencik pokazał na fotografiach niesamowite kolory i formy roślin, na przykład powalony stuletni grab, który nie udźwignął ciężaru leżącego na nim śniegu. Padł, ale z gnijącego pnia wypuścił młode pędy, które dały mu drugie życie. – Zdjęcia opowiadają o życiu Białowieży, ale także o jej śmierci i nieśmiertelności, bo umierające rośliny czy padłe zwierzęta są pokarmem dla innych form życia: grzybów, mchów czy owadów – mówi Sylvie Derdacki, organizatorka wystawy, pokazując zdjęcie na którym z pnia próchniejącego świerka wyrasta kolejne drzewo, korzystając z miejsca do którego dociera światło.
W trakcie przygotowań do pełnometrażowego filmu fabularnego „Ja, żubr” (trafi do kin), Walencik uchwycił obiektywem aparatu biegnącego w śniegu dorodnego byka, który podążał za pożywieniem. – Żubry dokarmiane były zimą w Białowieży od czasów carskich – opowiada Jan Walencik. – Pracownicy parku narodowego przywożą siano traktorem i rozrzucają na polanach. Żubry reagują na terkający dźwięk silnika pędząc co sił w jego kierunku. Tak dochodzi do zderzenia dzikości przyrody z cywilizacją.