W filmie Borysa Lankosza, który w piątek wchodzi na ekrany kin Dorociński gra podwójną rolę. Na festiwalu w Gdyni dostał za nią nagrodę aktorską. Dodatkową i dość niezwykłą „gratyfikacją“ jest wspomniana rzeźba.
– Jak dobrze pójdzie, fanki Marcina będą kiedyś do niej pielgrzymować – komentuje z uśmiechem reżyser filmu. Współscenograf Magdalena Dipont zdradza, że w rysach kamiennej postaci szukano podobieństw do bohatera granego przez Dorocińskiego.
Sam aktor podchodzi do tematu ze spokojem. – Nie ma znaczenia, która z figur została w filmie pokazana. Chodziło o symbol. Cały PKiN jest jedną wielką socrealistyczną figurą, pomnikiem niezbyt chlubnej przeszłości – stwierdza.
Prywatnie ma z Pałacem pozytywne skojarzenia. Przede wszystkim z powodu mieszczącego się w nim Teatru Dramatycznego. – To od dwunastu lat moje miejsce pracy. Spotykam tu fantastycznych ludzi, czuję się jak w domu – zapewnia.
[srodtytul]Drogowskazy i zakamarki[/srodtytul]