Janek, Kazik, Staszek i „Diabeł“ interesują się tym, czym nastolatki żyją zawsze i wszędzie – muzyką, miłością i seksem. Wydarzenia polityczne docierają do nich jedynie poprzez doświadczenia rodziców. Jednak i ich dotknie peerelowska opresja. Wykrzykiwanie zbuntowanych tekstów było wówczas niemożliwe, więc i koncert ich punkowej kapeli W (szystko) C (o) K (ocham) stanie pod znakiem zapytania.
Reżyser przypomina, że reżimowe realia nie pozwalały o sobie zapomnieć ani na chwilę i determinowały życie każdego, niezależnie od przekonań i stopnia zaangażowania w politykę. Znakomicie – bo subtelnie i na podstawie przeżyć bohaterów – pokazuje bezsilność i brak wpływu na własne życie, opowiadając także o uczuciowych perypetiach Janka, syna wojskowego, i jego dziewczyny Basi, córki opozycjonisty.
„Wszystko, co kocham“ zdobywa sympatię widzów od pierwszej sceny próby zespołu WCK w starym wagonie kolejowym. Trudno nie znaleźć się pod urokiem intrygujących, złożonych postaci rewelacyjnie zagranych przez młodych aktorów i nie docenić ich starszych partnerów, zwłaszcza Andrzeja Chyry i Anny Radwan. Dzięki nagrodzonej w Gdyni scenografii Elwiry Pluty i wspaniałej pracy operatora Michała Englerta wręcz cofamy się w przeszłość – barwy ekranowej rzeczywistości są takie, jak je zapamiętaliśmy, wyblakłe i zetlałe. Tylko emocje kipią. I przeżywamy je równie mocno jak Janek i jego rówieśnicy.
Film wystartuje 21 stycznia w głównym konkursie festiwalu kina niezależnego w amerykańskim Sundance. Trzymamy kciuki.
Film zdobywa sympatię widzów od pierwszej sceny próby zespołu WCK