Tetro: Coppola nakręcił kolejny słaby film

"Tetro" miał być arcydziełem Coppoli. A wyszła mydlana opera

Publikacja: 01.09.2010 20:03

Francis F. Coppola (po prawej) obsadził w roli Benniego Aldena Ehrenreiha. Tetra zagrała Maribel Ver

Francis F. Coppola (po prawej) obsadził w roli Benniego Aldena Ehrenreiha. Tetra zagrała Maribel Verdu

Foto: Gutek Film

Głowa znanej dynastii filmowej. Właściciel znakomicie prosperujących winnic w kalifornijskiej dolinie Nappa. Reżyser żyjący z poczuciem niespełnienia.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,529922-Tetro-rodem-z-mydlanej-opery.html]Tetro rodem z mydlanej opery - oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek]

Tak powinien wyglądać uaktualniony biogram Francisa Forda Coppoli w podręcznikach historii X muzy.

[srodtytul]Reżyser w kryzysie [/srodtytul]

W trylogii "Ojciec chrzestny" (1972 – 1990), "Rozmowie" (1974) i "Czasie Apokalipsy" (1979) genialnie połączył kino autorskie z komercyjnym, przyczyniając się do podniesienia poziomu artystycznego Hollywood. Podczas przyszłorocznej gali oscarowej odbierze nagrodę imienia Irvinga Thalberga za swój wkład w rozwój amerykańskiej kinematografii. Trudno o większy zaszczyt dla filmowca, ale myślę, że Coppola mimo wszystko czuje się w Hollywood niedoceniony. W jego przekonaniu wielkie studia nie pozwoliły mu w pełni rozwinąć skrzydeł i przez nie stracił niezależność. Zwłaszcza gdy po serii kasowych porażek w latach 80. musiał realizować projekty na zlecenie, by uniknąć bankructwa (m.in. "Ojciec chrzestny III").

[wyimek] [link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,529965.html]Zobacz galerie fotosów z filmu Tetro[/link][/wyimek]

Dlatego teraz wycofał się z głównego nurtu kina, jakby chciał zacząć swoją karierę raz jeszcze. Wolny od zgniłych kompromisów, nacisków i presji finansowych wyników. Pierwszym krokiem na tej drodze była "Młodość stulatka" (2008). Niestety, zamiast dowodu na artystyczne odrodzenie powstał trudny do zniesienia kicz. Kolejna próba, czyli wchodzące właśnie na ekrany "Tetro", jest niewiele lepsza. Kryzys twórczy Coppoli trwa. Winne tej sytuacji nie jest Hollywood, na które się obraził, ale zbyt duże ego reżysera.

"Tetro" – według jego własnego scenariusza – to dramat rodzinny z autobiograficznym kluczem. 18-letni Bennie (Alden Ehrenreih) przyjeżdża do Buenos Aires, by odwiedzić starszego, przyrodniego brata, tytułowego Tetro (Vincent Gallo). Chce zrozumieć, dlaczego zerwał kontakty z najbliższymi, wyjeżdżając z ojczystych Włoch do Argentyny. Tetro okazuje się niezrozumianym przez otoczenie geniuszem. Utalentowanym dramaturgiem i pisarzem, który jednak nie zamierza kontynuować kariery. Idealistyczny Bennie spróbuje mu pomóc. W miarę rozwoju akcji Coppola odkrywa mroczny sekret Tetra, zmieniający całkowicie relację między braćmi.

Więcej nie zdradzę. Ale dodam, że kluczową postacią jest ojciec bohaterów, wielki kompozytor i despotyczny patriarcha rodu (Klaus Maria Brandauer). W jednej z retrospekcji poucza Tetra, że "w tej rodzinie jest miejsce tylko dla jednego geniusza".

To mogła być poruszająca opowieść o niszczącej sile chorobliwej rywalizacji, gęsta od psychoanalitycznych podtekstów. Jednak Coppolę zawiodło wyczucie. Wyraźnie widać, że utożsamia się z Tetrem, który przez niemal cały film użala się nad sobą z powodu niezrealizowanych ambicji. Przykro patrzeć, jak reżyser traci dystans do siebie i własnego dorobku.

Coppola sugeruje, że mamy do czynienia z wielkim kinem. Operową formę łączy z intrygą rodem z greckiej tragedii. Czarno-białe kadry (barwne są jedynie retrospekcje) stylizuje na filmy Elii Kazana z lat 50. ubiegłego wieku. A kreśląc portret bohemy z Buenos Aires, odwołuje się do Felliniego i Almodóvara.

[srodtytul]Parodia psychodramy [/srodtytul]

Mnoży aluzje i cytaty, popisując się erudycją, ale nie panuje nad dramaturgią. Gdy Tetro wyjawia swoją tajemnicę, można odnieść wrażenie, że oglądamy finał opery mydlanej, a nie psychodramy z ambicjami. Film niebezpiecznie ociera się o parodię rodzinnej sagi. Chyba nie o taki efekt chodziło autorowi "Ojca chrzestnego".

"Tetro" nie zapisze się w historii kina, ale pod jednym względem jest wyjątkowy. Rzadko trafiają się filmy, które tak dobitnie świadczą o megalomanii artysty.

[ramka][srodtytul]Gasnące gwiazdy reżyserii[/srodtytul]

David Lynch, William Friedkin, M. Night Shymalan... – ci znani reżyserzy mają podobne kłopoty jak Coppola. Kiedyś odnosili sukcesy. Dziś ich kariery tkwią w martwym punkcie. David Lynch zmienił oblicze seriali, realizując "Miasteczko Twin Peaks". Na dużym ekranie zasłynął onirycznymi thrillerami, m.in. "Dzikością serca". Jednak od kilku lat bardziej pochłaniają go duchowe medytacje niż kino.

William Friedkin należy do tego samego pokolenia co Coppola. Jego "Francuski łącznik" (1971) z Genem Hackmanem to jeden z najlepszych dramatów policyjnych w historii, a horror "Egzorcysta" (1973) obrósł legendą. Niestety, Friedkin od lat nie nakręcił dobrego filmu kinowego. Więcej uwagi poświęca pracy przy serialach i fabułach dla telewizji. M. Night Shymalan zasłynął "Szóstym zmysłem" (1999). Z każdym kolejnym filmem było gorzej. O tym, w jakiej jest formie, można się przekonać, oglądając baśń fantasy "Ostatni władca wiatru". Film od piątku w kinach. [/ramka]

Głowa znanej dynastii filmowej. Właściciel znakomicie prosperujących winnic w kalifornijskiej dolinie Nappa. Reżyser żyjący z poczuciem niespełnienia.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,529922-Tetro-rodem-z-mydlanej-opery.html]Tetro rodem z mydlanej opery - oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek]

Pozostało 94% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu