Miód — ostatnia część. trylogii Yusufa

Od ponad dekady coraz głośniej o kinie tureckim. Dowodem nie tylko liczne nagrody na festiwalach, ale – co ważniejsze – czekająca na nie międzynarodowa widownia

Publikacja: 26.11.2010 14:23

Historia w filmie jest prosta, ale nic w niej nie jest ukazane wprost

Historia w filmie jest prosta, ale nic w niej nie jest ukazane wprost

Foto: AP

Semih Kaplanoglu, autor „Miodu”, laureata Grand Prix Złotego Niedźwiedzia na tegorocznym festiwalu w Berlinie, należy obok Nuriego Bilge’a Ceylana („Klimaty”, „Trzy małpy”) i Yesima Ustaoglu („Puszka Pandory”) do czołowych twórców nowego kina tureckiego.

Jego ostatni film zamyka tzw. trylogię Yusufa poświęconą postaci będącej swego rodzaju alter ego reżysera. W „Jajku” był 40-latkiem, w „Mleku” wchodził właśnie w dorosłość, w „Miodzie” ma dopiero sześć lat. Każdy film stanowi byt samoistny; nieznajomość wcześniejszych w żaden sposób nie wpływa na odbiór.

Opowiedziana w „Miodzie” historia jest niezwykle prosta, ale nic w niej nie jest ukazane wprost. Film rozpoczyna długie nieruchome ujęcie lasu, soczyście zielonego, rozświetlonego słońcem, nieco odrealnionego, jakby z sennego marzenia. Potem pojawia się pszczelarz wspinający się na drzewo, by w jego konarach umieścić ul. Wtem jedna z gałęzi niebezpiecznie trzeszczy, mężczyzna zamiera w bezruchu wysoko nad ziemią.

Rozwiązania tej sceny doczekamy się dopiero w finale. Wcześniej się dowiemy, że ów pszczelarz jest ojcem Yusufa, który niedawno rozpoczął edukację. Nie idzie mu najlepiej, zwłaszcza czytanie. Paraliżuje go nieśmiałość, a ogromna ciekawość świata nie pozwala na skupienie się na jednym. Oczami chłopca obserwujemy wiele codziennych mikrozdarzeń: rodzinne śniadanie, przygotowującą ciasto do wypieku matkę, szkolną lekcję, nagradzanie wyróżniających się kolegów, błotnistą drogę do domu. Kaplanoglu filmuje, jakby kręcił dokument, bez komentarza.

Długie ujęcia, statyczne kadry, spowolnione tempo narracji wymagają od widza pewnego wysiłku. Nagrodą jest wyprawa do niby realnej rzeczywistości, w której rytm ludzkiego życia wyznacza natura.

[ramka][b]Turcja, Niemcy 2010, reż. Semih Kaplanoglu, wyk. Bora Atlas, Erdal Besikcioglu, Tülin Õzen, Ayse Altay, Alec Ucarer, Õzkan Akcay, kina: Kinoteka, Muranów.[/b][/ramka]

Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta