Nie jest odkryciem, że w wielu domach telewizor jest członkiem rodziny i to nieraz cenniejszym od tych żywych - zabawia, a nie wymaga wysiłku, by się nim zajmować. Oglądamy więc przy śniadaniu, obiedzie i kolacji, tracimy weekendy. Jednak, gdy oglądamy przypadkowo - nie jest jeszcze tak źle, bo da się przestać w dowolnym momencie. Ale kiedy zaczynamy oglądać seriale - sprawy się komplikują. O jednej z takich przypadłości, która stała się udziałem pewnej świeżo poślubionej pary opowiada w filmie Kiefer Sutherland, gwiazda i producent serialu „24 godziny".
- Spotkałem kiedyś parę z Los Angeles, która spędzała miesiąc miodowy w Paryżu" - wspomina. - Uznali, że „24 godziny" to dobry serial na podróż. Postanowili, że połowę sezonu obejrzą lecąc tam, a drugą połowę w drodze powrotnej. Potem mieli pretensje, że zepsułem im miesiąc miodowy, bo resztę serialu obejrzeli zaraz po przylocie do hotelu. Nie mogli czekać.
Inna zaprezentowana w dokumencie fanka seriali ogląda 23 różne, a harmonogram ich przyswajania ma w telefonie komórkowym, bo grafik jest mocno napięty i skomplikowany... We wrześniu 2010 roku znalazła się grupa fanów „Zagubionych", która bez przerwy oglądała 6 sezonów, czyli 121 odcinków serialu, co zajęło 84 godziny non stop. Dziś nie ogląda się już „na odcinki" tylko „na sezony" - maratony. Rocznie we Francji powstaje około 60 prac dyplomowych na temat seriali. Materiału jest co niemiara, zwłaszcza, że fani tego typu rozrywki badani są w czasie oglądania przygód swoich ulubionych bohaterów.
Wskaźnik zadowolenia rejestrowany przez czułe urządzenia wskazuje scenarzystom kierunek rozwoju akcji i rozwijania poszczególnych wątków. Widzowie zobaczą też ich narady, które odbywają przez wiele godzin dziennie, codziennie, przez większość roku. Jeśli się uda odpowiednio ulepić bohaterów - fani seriali przekształcą się bezwiednie w tzw. realną siłę ekonomiczną gotową na przeczekiwanie długich, lecz cennych dla twórców bloków reklamowych.
Fenomenem jest nawiązywanie emocjonalnych więzi z bohaterami seriali przez widzów. Często utożsamiają się z nimi i żyją ich życiem. Jak trafnie zauważają twórcy dokumentu - ekran nie jest już dziś barierą, a tylko mostem... Za mało tylko jest o skutkach tego zjawiska.