Reklama

Rumuni nie doceniają własnego kina

Najtrudniej być prorokiem we własnym kraju i wiedzą o tym dobrze filmowcy rumuńscy.

Publikacja: 11.07.2013 19:10

Kadr z filmu „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni "Cristiana Mungiu

Kadr z filmu „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni "Cristiana Mungiu

Foto: materiały prasowe

Od kilku lat kinematografia tego kraju uchodzi za jedną z najlepszych w Europie. Dyrektorzy wielkich festiwali z uwagą przyglądają się propozycjom z Bukaresztu, Rumuni zgarnęli m.in. Złotą Palmę canneńską za „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni "Cristiana Mungiu czy berlińskiego Złotego Niedźwiedzia za „Pozycję dziecka" Calina Petera Netzera.

Ale z tymi międzynarodowymi laurami nie idą w parze sukcesy na rynku krajowym. Filmowcy rumuńscy skarżą się na zbyt małą liczbę kin, a  poszczególne tytuły wprowadzane są na ekrany w zbyt małej liczbie kopii.

Coś jednak na filmowym rynku drgnęło w pierwszej połowie 2013 roku. Przybyło kilka multipleksów i padł rekord dystrybucyjny: „Uniwersytet potworny" wszedł na ekrany w 103 kopiach. Zwiększyła się też frekwencja w kinach. 90 filmów, które w tym czasie miały premierę, zgromadziło 4 mln 320 tys. widzów. Jest to w porównaniu z rokiem poprzednim wzrost o 16 proc.

Najpopularniejszym tytułem okazali się „Szybcy i wściekli 6", na drugim miejscu uplasował się „Człowiek ze stali 3" (200 tys.), na trzecim — „Wielki Gatsby" (155 tys.)

Jednak kino rumuńskie, święcące takie sukcesy na świecie, we własnej Ojczyźnie nadal jest traktowane przez widzów po macoszemu. W pierwszej połowie roku na 9 rodzimych filmów sprzedano łącznie zaledwie 155 tys. biletów, co stanowi zaledwie 3,5-procentowy udział w rynku.

Reklama
Reklama

Spośród rodzimych filmów Rumuni najczęściej  wybierali „Pozycję dziecka", która po czterech miesiącach wyświetlania zgromadziła 103 tys. widzów. 10,5 tysiąca osób obejrzało komedię „The Granny". Inne tytyły nie przyciągnęły nawet 10 tys. widzów.

Od kilku lat kinematografia tego kraju uchodzi za jedną z najlepszych w Europie. Dyrektorzy wielkich festiwali z uwagą przyglądają się propozycjom z Bukaresztu, Rumuni zgarnęli m.in. Złotą Palmę canneńską za „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni "Cristiana Mungiu czy berlińskiego Złotego Niedźwiedzia za „Pozycję dziecka" Calina Petera Netzera.

Ale z tymi międzynarodowymi laurami nie idą w parze sukcesy na rynku krajowym. Filmowcy rumuńscy skarżą się na zbyt małą liczbę kin, a  poszczególne tytuły wprowadzane są na ekrany w zbyt małej liczbie kopii.

Reklama
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Film
Gwiazda seriali „Sex Education” i „Biały lotos” Aimee Lou Wood kręci film w Polsce
Film
12 filmów ze wsparciem Warszawy i Mazowsza. Jakie to produkcje?
Reklama
Reklama