Al Pacino w Wenecji - Wenecja 2014

Ostatnia sobota na festiwalu weneckim należała do Ala Pacino - pisze Barbara Hollender z Wenecji.

Aktualizacja: 31.08.2014 16:32 Publikacja: 31.08.2014 14:07

Al Pacino promował filmy The Humbling Barry'ego Levinsona i Manglehorn Greena.

Al Pacino promował filmy The Humbling Barry'ego Levinsona i Manglehorn Greena.

Foto: AFP

Aktor, który w ostatniej dekadzie nie miał szczęścia do dobrych ról, teraz odżył. Na Mostrze tego samego dnia wchodził dwa razy do pałacu festiwalowego po czerwonym dywanie i wziął udział w dwóch konferencjach prasowych pod rząd. Promował dwa ciekawe filmy: „The Humbling" Barry'ego Levinsona oraz „Manglehorn" Greena. W pierwszym zagrał pogrążonego w depresji aktora, w drugim — samotnego właściciela sklepu z kluczami, który nie potrafi zapomnieć o swojej dawnej miłości.

Zobacz galerię zdjęć

Tłumy gapiów, błyskające flesze i ogromna rzesza dziennikarzy na konferencji prasowej to dowód, że publiczność nie zapomina. Nazwisko Pacina wciąż przyciąga. On zaś po raz kolejny udowodnił, że jest wyśmienitym aktorem.

Przypłynął na Lido wodną taksówką. W czarnych T-shircie i czarnej kamizelce, z rozwichrzonymi włosami, nie wyglądał na swoje 74 lata.

Wenecja - czytaj więcej

— Nie wiem, jak to się stało, że udało mi się nie wpaść w depresję. Życie jest smutne. Generalnie człowiek marzy o tym, żeby czasem być trochę szczęśliwszym. No, więc może byłem w depresji, tylko nic o tym nie wiem. Ale skoro tak mówicie, pomyślę o tym — zażartował na konferencji Pacino i dodał już poważniej:

— Depresja jest potwornym stanem. Ja sam miewałem gorsze chwile, ale nie wpadłem w tak głęboką rozpacz. Los mnie oszczędził.

Ale też aktor przyznał, że otarł się w życiu o ból i poczucie niespełnienia, jakie towarzyszy bohaterowi „The Humbling" i doskonale rozumie ludzi, którzy są na dnie i przestają wierzyć w życie.

— Mnie samemu przeżyć trudne momenty pomagają dzieci — mówił. — Mam ich troje i to nieustające źródło radości. Ważni są też przyjaciele, których zdobyłem na różnych etapach życia.

W „Manglehorn" Pacino zagrał starego człowieka, który żyje przeszłością. Pisze listy do swojej dawnej miłości, odwracając się od prawdziwego życia. Syna, którego miał z inną kobietą, ludzi, którzy dzisiaj chcieliby się do niego zbliżyć.

— Mój bohater rozumie w końcu, że musi pozwolić, by przeszłość odeszła. Otwiera się na życie — mówi Pacino.

On sam wie, że w każdym wieku może człowieka spotkać wielką satysfakcję. Aktor, który zabłysnął w latach 70. w filmach „Narkomani", „Ojciec chrzestny", „Strach na wróble" czy „Serpico" dzisiaj znów jest na szczycie.

Barbara Hollender z Wenecji

Aktor, który w ostatniej dekadzie nie miał szczęścia do dobrych ról, teraz odżył. Na Mostrze tego samego dnia wchodził dwa razy do pałacu festiwalowego po czerwonym dywanie i wziął udział w dwóch konferencjach prasowych pod rząd. Promował dwa ciekawe filmy: „The Humbling" Barry'ego Levinsona oraz „Manglehorn" Greena. W pierwszym zagrał pogrążonego w depresji aktora, w drugim — samotnego właściciela sklepu z kluczami, który nie potrafi zapomnieć o swojej dawnej miłości.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Materiał Promocyjny
Edycja marzeń, czyli realme inspirowany Formułą 1
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!