Dziennikarz „Los Angeles Times" Mark Olsen obszernie pisze też o kategorii, która nas interesuje najbardziej - filmu zagranicznego.
W tym roku obok polskiej „Idy" Pawła Pawlikowskiego szanse na Globa w tej kategorii mają też estońskie „Mandarynki" Zazy Uruszadze, rosyjski „Lewiatan" Andrieja Zwiagincewa, izraelski „Gett: the Trial of Viviane Aslam" Ronit i Shlomiego Elkabetz oraz szwedzki „Turysta" Rubena Ostlunda.
Niespodzianką jest, że odpadło kilku faworytów - przede wszystkim „Zimowy sen" Nuri Bilge Ceylana, francuski „Saint Laurent" Bartranda Bonello, belgijskie „Dwa dni, jedna noc" braci Dardenne, a przede wszystkim „Mama" Xaviera Dolana.
Najbardziej zaskoczony był, według dziennikarza LATimes Ivo Felt, producent „Mandarynek", które nawet nie mają amerykańskiego dystrybutora. Choć trzeba powiedzieć, że wyłuskanie spośród ponad 80 tytułów tego właśnie — bardzo skromnego, a wybitnego filmu o wojnie i człowieczeństwie — fantastycznie świadczy o krytykach ze Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Ma też duże znaczenie dla Estonii, gdzie rocznie powstaje zaledwie 5-6 filmów, a produkcja z tego kraju nigdy jeszcze nie miała takie wyróżnienia.
Z kolei reżyser „Turysty" Ruben Ostlund przyznał, że trochę oczekiwał tej nominacji, bo krytycy zdążyli go „zepsuć" swoimi zachwytami. Film o utracie zaufania do najbliższej osoby ma już dystrybutora amerykańskiego.