Reklama

PKO Off Camera 2015: Cardinale uwiodła Kraków

Całkowicie podbiła krakowską publiczność. Claudia Cardinale śmieje się szeroko, macha do gapiów, w stronę fotoreportera wydmuchuje dym papierosowy, robiąc przy tym zabawną minę. Ma anielską cierpliwość, nie przejmuje się najeżonymi w jej stronę obiektywami, rozdaje autografy, robi sobie zdjęcia z przechodniami. Otwarta, ciepła.

Publikacja: 02.05.2015 16:25

Ktoś z tłumu, jaki zebrał się przed krakowskim Kinem pod Baranami rzuca w jej stronę: „You are wonderful!" I aktorka znów uśmiecha się. Nie wygląda już tak, jak wtedy gdy grała w „Lamparcie" czy „Osiem i pół", ale też nie udaje nastolatki.

— Mam 77 lat — mówi mi zaraz na początku naszej rozmowy. I zaraz dodaje, że nie uznaje operacji plastycznych, wydętych nienaturalnie ust, twarzy pozbawionych mimiki po naciąganiu zmarszczek.

Zbliża się do osiemdziesiątki i młodość nosi nie na twarzy, lecz w duchu. Energiczna, pogodna, z roześmianymi oczami.

— Miałam szczęście, bo spotkałam w życiu niezwykłych ludzi — mówi gwiazda Viscontiego, Felliniego, Sergia Leone.

A teraz lubi pracować z młodymi artystami.

Reklama
Reklama

— Nie jestem sentymentalna, nie zostałam w latach sześćdziesiątych — mówi. — Nie rozpamiętuję co było, ważny jest dla mnie dzień dzisiejszy. Mam świetny kontakt z młodymi reżyserami, gram u nich prawie za darmo, ale to lubię. Nie wyobrażam sobie życia bez pracy.

Jest ciekawa ludzi, świata. Podkreśla, że kino pozwoliło jej podróżować, zwiedzić mnóstwo miejsc.

— W Polsce byłam wiele razy, bardzo mi się podoba Kraków, żałuję, że teraz przyjechałam tu tylko na dwa dni. Podoba mi się krakowski rynek, podobają mi się stare kamienice, bo każda z nich nosi w sobie swoją przeszłość.

Podczas PKO Off Camery Claudia Cardinale pokazuje jeden ze swoich ostatnich filmów „Ultima Fermata" Giambattisty Assantiego. Bohater, Francesco, wraca do rodzinnej miejscowości na pogrzeb ojca. Tam znajduje prowadzony przez niego dziennik, odkrywa niezwykłe losy zmarłego rodzica i wyrusza w podróż śladami zapisków. To historia kilku pokoleń tradycyjnej włoskiej rodziny, której życie zostało naznaczone legendą trasy kolejowej Avellino-Rocchetta Sant'Antonio ciągnącej się na południu Półwyspu Apenińskiego. Niedawno, po 109 latach, ten pociąg niespodziewanie zniknął w czasie kryzysu i cięć budżetowych.

— Moim mentorem w szkole filmowej był Sergio Leone — mówił w Krakowie Assanti. — Dlatego kiedy zacząłem pisać scenariusz, od razu pomyślałem o jego aktorce. Skontaktowałem się z Claudią Cardinale w Paryżu. Spotkaliśmy się, miałem wtedy zaledwie kilka stron tekstu. Odesłała mnie: „Przyjdź za sześć miesięcy z gotowym scenariuszem. Ale takim, jakie pisało się dawniej, gdzie będą opisane ruchy kamery. Ten film opowiada o żałobie, ale w promieniach słońca.

Zaś Claudia Cardinale dodała:

Reklama
Reklama

— Mój ojciec pracował w kolei w tunezyjskiej, wykonywał ten sam zawód, co ojciec bohatera. Między innymi dlatego chciałam w „Ultima fermata" zagrać. Poza tym ten film ma w sobie tajemnicę, coś intrygującego. A ja lubię wszystko, co intrygujące i nieoczywiste.

—Barbara Hollender z Krakowa

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama