Reklama

Cannes 2015: Sorrentino o młodości i starości

- Lepiej jest zagrać starego człowieka niż trupa - zażartował na canneńskiej konferencji prasowej Michael Caine.

Aktualizacja: 21.05.2015 06:11 Publikacja: 21.05.2015 06:05

Foto: Materiały prasowe

80-letniego aktora nie opuszczał dobry humor. - Ostatni raz byłem na festiwalu canneńskim 49 lat temu - wspominał. - Z „Alfie'm". Film nagrodę dostał, ale ja nie. Dlatego tu nie wracałem. Miałem robić taki szmat drogi po nic?

A jednak dla „Młodości" Paola Sorrentino Caine zdecydował się na Lazurowe Wybrzeże przyjechać.

- Sorrentino jest fantastycznym reżyserem, obsada wspaniała, kocham ten film - wyznał. - Zagrałbym w nim nawet za darmo, ale oczywiście nie powiedziałem tego producentom.

Akcja nowego obrazu Sorrentina toczy się w luksusowym górskim ośrodku dla starszych ludzi w Szwajcarii. Caine gra starego kompozytora i dyrygenta, który wszystko w życiu poświęcił dla muzyki. Fred Ballinger jest wielką sławą, w hotelu odwiedza go co jakiś czas przedstawiciel brytyjskiego dworu królewskiego, bo królowa Elżbieta chce wysłuchać jego koncertu. To ma być prezent od niej na urodziny księcia Filipa. Ale muzyk konsekwentnie odmawia: napisał ten utwór dla swojej żony, a ona już nie może śpiewać, jest po udarze w domu opieki w Wenecji.

Ballinger przyjaźni się ze sławnym scenarzystą i reżyserem hollywoodzkim, w którego wciela się Harvey Keitel. Boyle, który od jakiegoś czasu przeżywa kryzys twórczy, przygotowuje film, mający znów wynieść go na szczyt i stać się jego artystycznym testamentem. Tylko czy ktoś jeszcze na to czeka? Dwaj starcy spędzają dni na rozmowach i wspominaniu dawnych czasów.

Reklama
Reklama

Krytycy porównują ten film do „Osiem i pół" Felliniego - i pewnie można się tu pewnych nawiązań dopatrzeć. Na konferencji prasowej ktoś rzuca nazwisko Tomasza Manna, bo rzecz dzieje się w alpejskim kurorcie.

Ale Sorrentino to Sorrentino. Autor „Wielkiego piękna" jest sobą, ma własny styl, świadomie łączy realizm z niekiełznaną wyobraźnią, buduje metafory, zabarwia wszystko humorem. I swoistym smutkiem. Jak w scenie z basenu, która znalazła się na plakacie filmu, w czasie której Caine i Keitel podpatrują kąpiącą się Miss Universe. Zabawne? A może smutne? Kto to jest?" - pyta reżyser. „Bóg" - odpowiada muzyk. Dwaj faceci, którzy kiedyś przebierali w kobietach jak w ulęgałkach, dzisiaj patrzą żarłocznie na to, co już odeszło od nich na zawsze.

„Młodość" jest opowieścią o starzeniu się, o pamięci, z której coraz trudniej wygrzebać wydarzenia sprzed lat, o skórze, na której pojawiają się wątrobowe plamy, o tym, co mija bezpowrotnie, ale też o pogodzeniu się z wiekiem i słabością. O rozliczeniach z życiem i mądrości, która czasem przychodzi za późno. A wreszcie o tym, że starość też może nieść radość, a może coś, co Jarosław Iwaszkiewicz nazywał serenité.

- Ten film przypomina o czymś bardzo ważnym - stwierdziła w Cannes Jane Fonda, która gra tam epizodyczną, ale ważną rolę wielkiej gwiazdy, przyjaciółki hollywoodzkiego scenarzysty. - Wiek to nie metryka. Jesteś młody dopóki masz w sobie pasję. A Paolo Sorrentino dodał: - Chciałem, by ten film niósł jakąś nadzieję, by pomagał pokonać strach. Jesień życia nie musi sprowadzać się do rozpaczliwego pytania, ile czasu mi jeszcze zostało.

„Młodość" podzieliła publiczność. Po pokazie prasowym głośne buczenia i gwizdy przeplatały się z gromkimi oklaskami. Mnie ta opowieść wciągnęła i poruszyła.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama