Ten dokument Ireny i Jerzego Morawskich uświadamia widzom, że jest niemało kobiet, latami towarzyszących swoim ukochanym, którzy trafili za kraty. I trzeba dodać – nie po raz pierwszy, bo film pokazuje wielokrotnych kryminalistów.
- Taki związek przypomina uzależnienie – wyjaśnia w filmie pani psycholog. – Jest podobnie jak w przypadku alkoholu: „wiem, że mi szkodzi, ale chcę więcej". To porównywalne do narkotyku. Można wejść w trzy role: ratownika, ofiary i oprawcy. I od tej pierwszej roli wszystko się zaczyna... Bo te kobiety świetnie czują się w takiej roli.
Cztery historie miłości silniejszej niż więzienne kraty, o których opowiada film, to opowieści o zdumiewającej wierności kobiet, które z więziennym środowiskiem nie mają poza tym nic wspólnego. Pochodzą ze zwykłych rodzin, nigdy nie były na bakier z prawem. A teraz trwają przy swych wybrankach mimo łez, cierpienia nieoczekiwanych, a długotrwałych rozłąk, i wielu wątpliwości. Na przykład Ania, matka dwójki dzieci, wierzyła w swego Mirka, choć był zdeklarowanym złodziejem.
- Pół światka złodziei było – śmieje się z goryczą opowiadając o swoim ślubie. Żeby nie wrócił do więzienia z przepustki przyznanej mu na pogrzeb matki, połknęła fiolkę proszków nasennych. Mirek został na wolności. Chciała go zmienić, bo wierzyła, że jej miłość zdolna jest to uczynić. Coraz więcej piła, na rok zabrano jej dzieci do Domu Dziecka. To ją otrzeźwiło, odzyskała je. Sama nadal uczęszcza na terapię do psychologa.
Poruszająca jest historia Magdy i Tomasza, który od 15 miesięcy odbywa karę pozbawienia wolności, a to dopiero początek, bo czeka go jeszcze siedem lat za kratkami. W tej sytuacji namawia młodziutką Magdę, by wzięła z nim ślub, a ona poważnie tę propozycję rozważa...