Tony jest „kobietą po przejściach" – niezależną, świetnie dającą sobie radę w życiu zawodowym, a jednocześnie niepewną, samotną. Georgio jest atrakcyjnym zamożnym restauratorem, obracającym się w świecie mody, bon vivantem i niebieskim ptakiem zmieniającym piękne dziewczyny. Spotykają się w nocnym klubie i zakochują się, biorą ślub. Francuskie love story z happy endem? Niezupełnie. To wszystko, co na początku ich w sobie fascynowało, po jakimś czasie staje się przeszkodą nie do pokonania.
Świat jest dziś pełen niepokoju. Nic więc dziwnego, że zmienia się europejska sztuka. Także kino. Francuzi, którzy w ostatnich latach zalewali ekrany opowieściami o miłości w różnych wydaniach i konfiguracjach, dziś coraz częściej kręcą filmy o problemach multietnicznego społeczeństwa, o nielegalnych emigrantach, o blokowiskach na przedmieściach, gdzie dochodzi do krwawych porachunków gangów.
I ekranowe romanse też zaczynają wyglądać inaczej. Przestają być beztroskie. Maiwenn, która w swoim poprzednim filmie „Polisse" pokazała ostre życie francuskiej policji, teraz proponuje opowieść o trudnej miłości.
To opowieść o uczuciu, które musi się zmierzyć z rzeczywistością. Niestety, miłość często takiego zderzenia nie wytrzymuje. Namiętność, czułość rozbijają się o trudności dnia codziennego – mówi reżyserka.
W jej filmie Tony leży w szpitalu po wypadku na nartach. Czy na pewno to był tylko wypadek? „Ból niczemu nie służy" – mówi lekarz. O bólu fizycznym. A ten psychiczny, który zagnieżdża się w duszy? Tony wspomina chwile szczęścia i te inne, gdy wszystko zaczynało zgrzytać. Gdy pojawiało się kłamstwo, gdy uczucie zaczynało się wypalać. Bo narkotyki, bo inne kobiety Georgia. Bo pretensje i humory Tony – przecież wina nigdy nie leży po jednej stronie. Wspólne dziecko niewiele zmienia.