„Początek”, czyli sztuka podchodzenia do płota „Samych swoich”

„Początek”, prequel trylogii o Pawlakach i Kargulach, choć to komedia, przypomina polsko-ukraińską historię na Kresach, bolszewickie zsyłki i nazistowskie pacyfikacje.

Publikacja: 16.02.2024 13:39

Karol Dziuba jako Kargul (od lewej) i Adam Bobik jako Pawlak - z flaszką wódki na zgodę

Karol Dziuba jako Kargul (od lewej) i Adam Bobik jako Pawlak - z flaszką wódki na zgodę

Foto: Jarosław Sosiński

Największym bohaterem filmu jest 93-letni dziś scenarzysta Andrzej Mularczyk. Kilkadziesiąt lat temu, w czasach peerelowskiej cenzury, opowiedział z reżyserem Sylwestrem Chęcińskim o kresowiakach, którzy urodzili się w II Rzeczpospolitej, jednak decydując się na życie między Bugiem a Odrą w dowodach osobistych jako miejsce urodzenia musieli mieć wpisany ZSRR. Na rozkaz Moskwy niszczono ich korzenie, tożsamość i przeszłość. W realiach poniemieckich Ziem Odzyskanych, których nie było w obrębie państwa polskiego od średniowiecza, musieli się pogodzić z tabu pojałtańskiej polityki i codzienną groteską.

Teraz Andrzej Mularczyk powraca do kresowych korzeni Pawlaków i Kargulów. Pokazuje ich życie od czasów szkolnych do wygnania z podolskiej wsi niedaleko Trembowli w 1945 r. W czasie, gdy od dwóch lat trwa napaść Rosji na Ukrainę, opowiada historię, w której nie tylko Pawlak i Kargul po serii kłótni i awantur muszą przyznać, że dopiero niemiecka i bolszewicka okupacja zmusiła ich do zgody. Polacy i Ukraińcy w obliczu rosyjskiego zagrożenia muszą powiedzieć to samo.

Czytaj więcej

Pawlak i Kargul na Ukrainie, czyli reaktywacja „Samych swoich”

Wątek polsko-ukraiński w czasie wojny na wschodzie

Wątek polsko-ukraiński przeplata się przez cały film w pokazywaniu wspólnego sąsiedztwa, polsko-ukraińskich rodzin oraz pierwszej miłości Pawlaka, która wobec jego chłopskiej interesowności ma nieoczekiwany finał. Mularczyk przypomniał też wspólny strach wywołany bolszewicką ofensywą na zachód w 1920 r., a także zaciąg do armii Piłsudskiego. Pawlak ma zasługi wobec niedoszłego ukraińskiego teścia, ale Mularczyk pokazuje też – poprzez postać zdradzonej nieoczekiwanie Ukrainki Nechajki – zawiedzione nadzieje Ukraińców wobec Polski. Młodą ukraińską republikę atamana Petlury kosztowało to niepodległość, o którą Ukraina wciąż musi walczyć.

Cenę, jaką płacili Polacy i Ukraińcy za brak współpracy też Mularczyk zobrazował: wywózki Polaków na Syberię, wygnanie Polaków z Kresów i rozgromienie ukraińskich nacjonalistów, którzy – gdy po raz kolejny niszczyła ich Moskwa – największego wroga widzieli w Polakach. Jest też Holokaust, a wedle tego, co oglądamy, Pawlakowi należy się drzewko w Yad Vashem.

Adam Bobik śladami Wacława Kowalskiego

Tak wygląda rama historyczna „Początku”, choć oczywiście treść jest komediowa i nawet w scenach bolszewickich gwałtów, nazistowskiego terroru czy przesłuchań NKWD Mularczyk używa typowo komediowych rekwizytów, jak flaszka wódki czy nieoczekiwany fortel Pawlaka. Woli nas bawić niż uprawiać martyrologię, pokazując, że życie bywa komedią, a nawet cyrkiem, w którym do końca trzeba walczyć o przetrwanie, zgodnie z tytułem książki Mularczyka „Każdy żyje jak umie”, na jakiej oparł prequel.

Czytaj więcej

"Wonka", "Pan Kleks", "Sami swoi". Filmowe powroty na ekrany

Jeśli można mówić, że „Początek” na tle wcześniejszej trylogii ostatecznie broni się jako produkcja i film, jest to również zasługą Adama Bobika, który w roli młodego Pawlaka skorzystał ze scenariusza Mularczyka, jak zwykle pełnego charakterystycznych powiedzeń, gwary i zabawnych ripost. To wokół jego postaci skoncentrowana jest akcja, podczas gdy Kargul robi wrażenie cierpliwego worka treningowego kłótliwego sąsiada. Dopiero gdy Karol Dziuba zakłada kapelusz, jaki pamiętamy z roli niezastąpionego Władysława Hańczy, widzimy cień tamtej kreacji. Tymczasem Bobik czerpie całymi garściami ze stylu gry swojego wielkiego poprzednika Wacława Kowalskiego, naśladując jego charakterystyczny, nerwowy chód, mimikę, gestykulację i kresowe „zaciąganie”. Mularczyk napisał mu piękne frazy do zagrania: potrafi się dogadać, ale tylko z tymi, którzy myślą tak jak on. A słyszymy też, oczywiście, „Kargul, podejdź no do płota, jako i ja podchodzę”.

Jest też w Pawlaku Bobika ewidentna chaplinada, którą podkreśla wzrost i niesforna fryzura. Odnaleźć w tej postaci możemy również refleksy innych polskich filmowych cwaniaków: Franciszka Dolasa („Jak rozpętałem II wojnę światową”) czy Leona Kurasia („Polskiego drogi”). Polak potrafi!

Artur Żmijewski uczył się reżyserii na planie

Niestety, początek filmu wymaga od widza kredytu zaufania. Widać, że Artur Żmijewski, debiutując w roli reżysera, uczył się nowego fachu na planie. Kolejne sceny są lepsze. Początek, pokazujący polską wieś na Podolu (skansen w Świętokrzyskiem), jest tyle idylliczny, co infantylny w prowadzeniu i grze aktorów, jakbyśmy oglądali kreskówkę o słowiańskiej osadzie w stylu Asterixa i Obelixa. „Znachor” Netflixa pokazał, że można produkować popularne kino szlachetnie i pokazać przedwojenną prowincję – z żydowską karczmą, miasteczkiem czy więzieniem, bo Pawlak trafia za kratki – bez telenowelowej taniochy.

Ciekawe, że „Początek” wpisuje się w popularny ostatnio nurt zainteresowania chłopskimi korzeniami Polaków. Mirosław Baka gra teścia Pawlaka bardzo przypominającego Borynę, ale Mularczyk nie uprawia chłopomanii, tylko pokazuje pragmatyczny, patriarchalny świat. Celem konkurów nie jest dziewczyna, tylko upragniony koń jej ojca. Kobiety Pawlaka to wiedzą – zarówno Nechajka (Paulina Gałązka), jak i żona (Weronika Humaj). Próbują z tym walczyć, ale w mentalności chłopskiej jest, by po naukę miłości iść do burdelu, a po rozgrzeszenie do księdza. Księdza, którego stać na pokorę. Zagrał go Wojciech Malajkat i gdyby kapłani przepraszali parafian za swoje błędy i pomówienia, sytuacja w polskim Kościele byłaby z pewnością inna.

W filmie oglądamy również Annę Dymną, Adama Ferencego, Zbigniewa Zamachowskiego, Katarzynę Krzanowską, Janusza Chabiora. Muzykę skomponował Paweł Lucewicz. Największą zaś wartością jest to, że bohaterowie Mularczyka, mimo animozji jeszcze z czasów szkolnych, miłości do jednej kobiety, a nawet podejrzeń o spowodowanie śmierci bliskiej osoby, w momentach zagrożenia potrafią wyzwolić się z obsesji, przyznać do błędu, przeprosić, pomagać sobie i napić się wódki. Zdrowie tych, którzy tak potrafią!

Największym bohaterem filmu jest 93-letni dziś scenarzysta Andrzej Mularczyk. Kilkadziesiąt lat temu, w czasach peerelowskiej cenzury, opowiedział z reżyserem Sylwestrem Chęcińskim o kresowiakach, którzy urodzili się w II Rzeczpospolitej, jednak decydując się na życie między Bugiem a Odrą w dowodach osobistych jako miejsce urodzenia musieli mieć wpisany ZSRR. Na rozkaz Moskwy niszczono ich korzenie, tożsamość i przeszłość. W realiach poniemieckich Ziem Odzyskanych, których nie było w obrębie państwa polskiego od średniowiecza, musieli się pogodzić z tabu pojałtańskiej polityki i codzienną groteską.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka
Film
Cannes 2024: Złota Palma dla Meryl Streep
Film
Mohammad Rasoulof represjonowany. Władze Iranu chcą, by wycofał film z Cannes
Film
Histeria - czyli historia wibratora
Film
#Dzień 6 i zapowiedź #DNIA 7 – w stronę maja, w stronę słońca
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił