Reklama

"Neon Demon": Piękna modelka we krwi

Horror „Neon Demon" na świecie jedni nazywają pretensjonalnym śmietnikiem, inni się nim zachwycają.

Aktualizacja: 19.07.2016 22:50 Publikacja: 19.07.2016 18:30

Foto: Gutek Film

Film, który wybrano na inaugurację tegorocznego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty, wzbudza skrajne emocje.

Reklama
Reklama

– Chciałbym napisać, jak koszmarny jest „Neon Demon", ale brak mi słów. Wszystkie szydercze przymiotniki nie wystarczają, by opisać idiotyczność ostatniego dzieła pretensjonalnego duńskiego reżysera – twierdzi Rex Reed, wybitny krytyk amerykański piszący w „New York Observer".

Wampiryzm, seksualne frustracje zakończone nekrofilią – wymienia Glenn Kenny z „New York Timesa", nazywając film Refna pustym, pretensjonalnym śmietnikiem, Michael O'Sullivan, recenzent „Washington Post", zaś dodaje, że Refn atakuje współczesną kulturę kompletnie na oślep. Ale jednocześnie Justin Chung z „Los Angeles Times" pisze z uznaniem, że Refn eksperymentuje. „I to w jakim stylu!" – zachwyca się.

Dla jednych „Neon Demon" jest fascynującym wybuchem wyobraźni, dla innych pustym, pretensjonalnym i denerwującym obrazkiem żerującym na bezmyślności widza otumanionego agresywnymi obrazami. Ja należę do tych ostatnich.

„Neon Demon" uważam za filmową grafomanię ukrytą pod płaszczem artystycznej prowokacji. Oto 16-latka przyjeżdża do Los Angeles. Dostaje się do agencji modelek. Jest skromną dziewczyną ze szczupłą sylwetką i wielkimi oczami dziecka. Takich dziewczyn jest w tym mieście tysiące. Wszystkie marzą o sławie i fortunie. Ale ona ma w sobie to „coś". Niewinność, charyzmę. Stanie się obiektem zachwytu agentów i projektantów. A jednocześnie – zazdrości i nienawiści konkurentek.

Reklama
Reklama

Duńczyk Nicolas Winding Refn zaczyna film od obrazów realistycznych, w których prześlicznie prezentuje się młodziutka Elle Fanning. Im dalej, tym bardziej jednak reżyser odpływa w surrealistyczne wizje, zakończone kubłami czerwonej farby i kanibalizmem uwieńczonym obrazem pięknej modelki wijącej się w konwulsjach i wypluwającej z siebie w wymiotach oko koleżanki.

– Piękno i śmierć to dzisiaj niemal to samo – mówi duński reżyser, choć stwierdzenie to wydaje się równie atrakcyjnie opakowanym w formę bełkotem jak sam film.

Refn walczy z popkulturą, niszczy mit Hollywoodu, świat mody portretuje jak arenę dla gladiatorów, gdzie przy życiu mogą pozostać tylko najsilniejsi i najbardziej bezwzględni. Odwołuje się do psychoanalizy, usiłuje podnieść do rangi sztuki kicz, wykorzystuje do maksimum możliwości techniczne kina, efektowną pracę kamery, szybki montaż. A wszystko topi w coraz bardziej okrutnych, obrzydliwych obrazach wypływających na ekran jak strumień podświadomości.

45-letni Refn twórca, tak znanych filmów jak „Drive" i „Tylko Bóg wybacza", wygląda jak młody przystojny bankowy urzędnik, który zaczyna piąć się po szczeblach kariery, ale kocha szokować i prowokować. Ma też w sobie niczym niezachwianą wiarę w siebie i pokłady pogardy dla widzów niedorastających do jego sztuki. – Jestem reżyserem z przyszłości – mówi. Całkiem poważnie dodaje: – Wszyscy inni są z przeszłości.

Trzeba jednak uważać z miło wyglądającymi urzędnikami bankowymi w dobrze skrojonych garniturach, ale decyzję organizatorów festiwalu, by tym właśnie filmem zacząć festiwal, rozumiem.

Reklama
Reklama

– W czasach, w których powstaje tyle wtórnych i płaskich obrazów, ten film jest czystym, hipnotycznym przeżyciem – mówi dyrektor imprezy Roman Gutek. Nowe Horyzonty zawsze starały się przekraczać granice poprawności, prowokowały dyskusje. „Neon Demon" niewątpliwie może być zaczynem do poważnej rozmowy o granicach, estetyce i stylu kina.

Więcej zdjęć z filmu „Neon Demon" rp.pl/kultura

T-Mobile Nowe Horyzonty, 21–31 lipca 2016

Parada mistrzów europejskiego kina

393 filmy z ponad 50 krajów, wśród nich 221 pełnometrażowych oraz 94 polskie premiery. Obok „Neon Demon" wrocławski festiwal otworzą też 21 lipca: „Julieta" Pedro Almodóvara i „Cmentarz wspaniałości" Taja Apichatponga Weerasethakula. W konkursie głównym znalazło się dziesięć tytułów, w tym dwa polskie: nagrodzone na festiwalu Sundance „Wszystkie nieprzespane noce" Michała Marczaka i „Ederly" – kolejna aktorska fabuła mistrza animacji Piotra Dumały. Będą też konkursy filmów o sztuce, polskich filmów krótkometrażowych, europejskich filmów krótkometrażowych, a wreszcie – „Powiększenie", w którym konkurują produkcje dolnośląskich filmowców i artystów wizualnych.

W sekcjach towarzyszących kinomani będą mogli obejrzeć najgłośniejsze tytuły, których premiery odbyły się na festiwalach w Cannes, Wenecji, Berlinie. „Julieta" Pedro Almodóvara, „Klient" Asghara Farhadiego, „Toni Erdmann" Maren Ade, „Egzamin" Cristiana Mungiu i „Sieranevada" Cristiego Puiu, „Fuocoammare. Ogień na morzu" Gianfranco Rosiego, „Mając 17 lat" André Téchiné – to tylko niektóre z wielkich filmów, które trafią do Wrocławia. Ciekawy zestaw prezentuje też w swojej sekcji „Ale kino+", gdzie będzie można znaleźć nowe dzieła Terrence'a Davisa i braci Dardenne, a także znakomitego Japończyka Kore-edy czy Taja Apichatponga Weerasethakula.

A z okazji wielkiego święta Wrocławia, który w tym roku jest kulturalną stolicą Europy, odbędzie się parada mistrzów kina europejskiego. Z publicznością spotkają się Nanni Moretti, Agnieszka Holland, Carlos Saura, Claire Denis, Cristian Mungiu, Petr Zelenka, Ulrike Ottinger, Jessica Hausner, Andriej Konczałowski.

Reklama
Reklama

Będą też dwa wydarzenia okołofilmowe: pokaz filmowo-operowego godzinnego widowiska „River of Fundament", zrealizowanego przez autora brawurowych performance'ów, instalacji i filmów, Matthew Barneya, który tym razem zainspirował się powieścią Normana Mailera „Starożytne wieczory", oraz polska premiera opery „Zagubiona autostrada" Olgi Neuwirth. Libretto napisała w oparciu o film Davida Lyncha noblistka Elfriede Jelinek, a spektakl reżyseruje Natalia Korczakowska. —bh

Film
Narnia wraca na ekran z Meryl Streep. Reżyseruje autorka sukcesu „Barbie"
Film
Nie żyje krytyk filmowy Andrzej Werner
Film
Niedoszły Bond na tropie Laury Palmer z Yosemite, czyli serial „Dzikość” Netflixa
Film
Bond, Batman i Supermeni wracają do akcji. Lubimy tych bohaterów, których już znamy
Film
Rzeź w konstancińskiej rezydencji, czyli pechowe „13 dni do wakacji"
Reklama
Reklama