Tegoroczna edycja festiwalu zamieniła się w święto polskiego kina, które potwierdziło swoją mocną pozycję na współczesnej mapie kultury. Krakowską Nagrodę Filmową w międzynarodowym konkursie „Wytyczanie drogi" dostała „Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego. Jury oceniło dziesięć pierwszych lub drugich filmów z Europy, Ameryki, Azji. Uhonorowało opowieść o rodzinie Beksińskich, o ludziach, nad którymi zawisły depresja i śmierć. „Nigdzie bezpośrednio nie wynika, że rodzina to jest coś innego niż grono ludzi, którzy tak jak się lubią, tak się też nie znoszą"– mówi bohater „Ostatniej rodziny". Matuszyński zrobił film o naszych lękach i problemach. O istocie bliskich więzów, gdzie potrzeba poczucia bezpieczeństwa walczy z potrzebą wolności, gdzie przeplatają się miłość, troska, zmęczenie, strach o najbliższych, zniewolenie.
Znamienna nagroda
Ta historia, która wywiozła już wcześniej nagrody nie tylko z Gdyni, lecz również z Locarno, Chicago czy Lizbony, tym razem też przemówiła do międzynarodowego jury. Bo obok przewodniczącej Agnieszki Holland w gremium oceniającym zasiadali Dante Feretti – wybitny scenograf Felliniego i Scorsesego, oraz amerykańska producentka Emma Tillinger Koskoff.
Nagroda dla Matuszyńskiego była znamienna, bo wiele filmów Off Camery dotykało problemu relacji w w rodzinie i samotności ludzi. Jak w „Jean of the Joneses" Stelli Meghie, której bohaterami są członkowie amerykańskiej, czarnoskórej rodziny jamajskiego pochodzenia, złożonej z kilku pokoleń kobiet. Jak w subtelnym i poruszającym filmie „Columbus" – opowieści o alienacji i otwieraniu się na innych, zrealizowanej przez Kogonadę, amerykańskiego reżysera urodzonego w Korei.
Reżyserzy debiutanci, którzy pokazywali swoje filmy w konkursie głównym, dotykali też problemów dojrzewania. A wyjątkowo ciekawie zrobił to polski artysta mieszkający na stałe w Londynie, Rafał Kapeliński. Jego „Butterfly Kisses", których bohaterem są trzej przyjaciele z podlondyńskiego blokowiska, to film o gwałtownym przebudzeniu się z okresu niewinności, o konieczności opuszczenia bezpiecznych rejonów dzieciństwa, o zderzeniu się ze światem i z sobą samym. Film dostał nagrodę młodzieżowego jury. Brawo dla młodych ludzi za odwagę i wyrafinowany filmowy gust.
W konkursie polskim główna nagroda przypadła „Wołyniowi" Wojciecha Smarzowskiego. Niezwykły wybór, zważywszy, że w jury zasiadała trójka twórców zagranicznych: reżyserka obsady Victoria Thomas, kostiumografka Joanna Johnson i montażysta Walter Fasano. I nie stwierdzili oni, że „Wołyń" to hermetyczna historia polsko-ukraińska. Dostrzegli w filmie Smarzowskiego ważną przestrogę przed nacjonalizmem, tak ważną w dzisiejszych czasach.