Reklama

Netia Off Camera: Matuszyński i Smarzowski z głównymi nagrodami

Netia Off Camera: Matuszyński i Smarzowski z głównymi nagrodami festiwalu. Kapelińskiego docenili młodzi widzowie.

Aktualizacja: 07.05.2017 19:17 Publikacja: 07.05.2017 18:24

Jan P. Matuszyński zwyciężył w konkursie międzynarodowym.

Jan P. Matuszyński zwyciężył w konkursie międzynarodowym.

Foto: materiały prasowe

Tegoroczna edycja festiwalu zamieniła się w święto polskiego kina, które potwierdziło swoją mocną pozycję na współczesnej mapie kultury. Krakowską Nagrodę Filmową w międzynarodowym konkursie „Wytyczanie drogi" dostała „Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego. Jury oceniło dziesięć pierwszych lub drugich filmów z Europy, Ameryki, Azji. Uhonorowało opowieść o rodzinie Beksińskich, o ludziach, nad którymi zawisły depresja i śmierć. „Nigdzie bezpośrednio nie wynika, że rodzina to jest coś innego niż grono ludzi, którzy tak jak się lubią, tak się też nie znoszą"– mówi bohater „Ostatniej rodziny". Matuszyński zrobił film o naszych lękach i problemach. O istocie bliskich więzów, gdzie potrzeba poczucia bezpieczeństwa walczy z potrzebą wolności, gdzie przeplatają się miłość, troska, zmęczenie, strach o najbliższych, zniewolenie.

Znamienna nagroda

Ta historia, która wywiozła już wcześniej nagrody nie tylko z Gdyni, lecz również z Locarno, Chicago czy Lizbony, tym razem też przemówiła do międzynarodowego jury. Bo obok przewodniczącej Agnieszki Holland w gremium oceniającym zasiadali Dante Feretti – wybitny scenograf Felliniego i Scorsesego, oraz amerykańska producentka Emma Tillinger Koskoff.

Nagroda dla Matuszyńskiego była znamienna, bo wiele filmów Off Camery dotykało problemu relacji w w rodzinie i samotności ludzi. Jak w „Jean of the Joneses" Stelli Meghie, której bohaterami są członkowie amerykańskiej, czarnoskórej rodziny jamajskiego pochodzenia, złożonej z kilku pokoleń kobiet. Jak w subtelnym i poruszającym filmie „Columbus" – opowieści o alienacji i otwieraniu się na innych, zrealizowanej przez Kogonadę, amerykańskiego reżysera urodzonego w Korei.

Reżyserzy debiutanci, którzy pokazywali swoje filmy w konkursie głównym, dotykali też problemów dojrzewania. A wyjątkowo ciekawie zrobił to polski artysta mieszkający na stałe w Londynie, Rafał Kapeliński. Jego „Butterfly Kisses", których bohaterem są trzej przyjaciele z podlondyńskiego blokowiska, to film o gwałtownym przebudzeniu się z okresu niewinności, o konieczności opuszczenia bezpiecznych rejonów dzieciństwa, o zderzeniu się ze światem i z sobą samym. Film dostał nagrodę młodzieżowego jury. Brawo dla młodych ludzi za odwagę i wyrafinowany filmowy gust.

W konkursie polskim główna nagroda przypadła „Wołyniowi" Wojciecha Smarzowskiego. Niezwykły wybór, zważywszy, że w jury zasiadała trójka twórców zagranicznych: reżyserka obsady Victoria Thomas, kostiumografka Joanna Johnson i montażysta Walter Fasano. I nie stwierdzili oni, że „Wołyń" to hermetyczna historia polsko-ukraińska. Dostrzegli w filmie Smarzowskiego ważną przestrogę przed nacjonalizmem, tak ważną w dzisiejszych czasach.

Reklama
Reklama

Nagrody Off Camery są ewenementem w skali światowej. Nigdzie nie ma wyróżnień finansowych tak wysokich. Zwycięstwo w kategorii produkcji rodzimych to 300 tys. zł. Krakowska Nagroda Filmowa – 100 tysięcy dolarów i grant z PISF w wysokości miliona złotych na następny film.

– To jest inwestycja w początkujących twórców – tłumaczy Anna Trzebiatowska.

Znakomita dyrektorka artystyczna Netii Off Camery dodaje, że z satysfakcją śledzi potem kariery uczestników festiwalu. Barry Jenkins, który pokazywał na Off Camerze swój pierwszy film, w tym roku zdobył Oscara za „Moonlight".

To była jubileuszowa, dziesiąta edycja festiwalu. Zaczynali w 2008 roku. Kraków miał imprezy poświęcone kinu dokumentalnemu, animacji, reklamie. Off Camera zapełniła lukę, poświęcając swój program obrazom fabularnym. Ambitnie. Bo organizatorzy zaprosili widzów na kino niezależne. Nie zawsze łatwe i efektowne, rzadko mogące się pochwalić gwiazdorską obsadą. Ale ta formuła się sprawdziła, a z biegiem lat funkcjonuje coraz lepiej. Główny nurt kina komercjalizuje się coraz szybciej, Hollywood co roku wypuszcza dziesiątki „bezpiecznych" sequeli, prequeli i rozmaitych przeróbek, których produkcja pochłania setki milionów dolarów i bardziej przypomina realizację biznesplanu niż tworzenie dzieła artystycznego.

A serce kina bije gdzie indziej: właśnie w skromnych filmach kręconych przez ludzi z pasją. Nie jest rzeczą przypadku, że w wyścigu do Oscarów zaczęły się ostatnio liczyć skromne obrazy, jak wspomniane przez Annę Trzebiatowską „Moonlight" czy filmy Debry Granik, Davida Mackenzie, Kennetha Lonergana. Off Camera zawsze szukała i promowała takich twórców. I promuje do dzisiaj.

Prezent na jubileusz

A przy okazji wychowała sobie w Krakowie świetną publiczność. Projekcje festiwalowych tytułów przyciągają tłumy. 30-tysięczna frekwencja na tegorocznej imprezie to wielki sukces. Widzowie oglądali filmy w plenerze, sześć sal, które mieli do dyspozycji organizatorzy, też pękało w szwach. Praktycznie na wszystkich seansach. Nawet na tych filmach polskich, które przeszły już przez ekrany. A widzowie chętnie zostawali potem na dyskusje i rozmowy z twórcami.

Reklama
Reklama

– Te pełne sale są dla nas największym prezentem z okazji dziesiątych urodzin – mówi dyrektor festiwalu Szymon Miszczak. – Będziemy myśleć o aranżacji w przyszłości nowych miejsc dla Off Camery w okolicach Rynku. I chcemy w następnych latach utrzymać jakość programu i dalej walczyć o to, by odwiedzali nas świetni artyści.

Podczas gali zakończenia festiwalu Agnieszka Holland została uhonorowana nagrodą „Pod prąd".

– Festiwal musi być świętem wolności sztuki filmowej – powiedziała, odbierając statuetkę. – Mam nadzieję, że będzie nas niósł w przyszłość, a ludzie kina nadal będą iść pod prąd. I może ten prąd nie będzie na tyle brutalny, że zwali nas z nóg. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: b.hollender@rp.pl

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama