– Niewiele umiałem, ale dostałem się na staż i pierwszego dnia zrobiłem okładkę płyty, z którą firma miała kłopot – opowiada. – Dostałem umowę na czas nieokreślony i dużą podwyżkę.
Praca grafika też go nie satysfakcjonowała, nie mógł znieść ograniczeń, cenzury, ciągłego podlegania innym. Szukał dalej, myślał o malowaniu, pisaniu. Zmienił kilka agencji, wreszcie trafił do firmy, która robiła promocję filmu "Ogniem i mieczem". Wtedy wpadła mu do ręki książka Łysiaka "Dobry". Pomyślał, że urodził się po to, by ją zekranizować. Pojechał na egzamin do PWSFTViT w Łodzi. I oblał.
Zapisał się do Akademii Filmu i Telewizji, chcąc naukę w tej płatnej szkole potraktować jak korepetycje. Ale trafił na wykładowców, którzy potrafili go zainspirować. Świetnie wspomina zajęcia z Józefem Gębskim, Tomaszem Filipczakiem, Wiesławą Czapińską, Zygmuntem Królem. Już wiedział, że to jego droga. Nie wrócił do Łodzi, ale Akademii też nie skończył. – Jeszcze chyba wiszę czesne za jakiś semestr – śmieje się.
Zaczął pracować w filmach jako asystent. Nie u wielkich mistrzów, raczej u kolegów, którzy kończyli "Łódź". I na podstawie opowiadania Himilsbacha zrealizował 40-minutowy film "Nasza ulica" o chłopcu zaszczutym w czasie II wojny światowej.
– Po przeczytaniu trzech stron o śmierci dziecka czułem, jakby ktoś mi dał w pysk – wspomina. – Napisałem scenariusz. Dodałem kilka postaci z innych opowiadań Himilsbacha. Kinematografia przeżywała kryzys, nie było mowy o dotacjach. Producentka Kama Jańczyk wycisnęła drobne pieniądze z firm budowlanych, zabrakło mi taśmy na zrealizowanie dwóch ważnych scen. Ale "Nasza ulica" powstała, dostała nawet nagrodę na Festiwalu Filmów Żydowskich.
Potem był już scenariusz Marcina Kwaśnego "Rezerwat". Palkowski czuł, że to fantastyczny materiał. Przerobił go po swojemu, a Jańczyk zaniosła tekst Maciejowi Ślesickiemu, właścicielowi firmy Paisa. I dostali na realizację 1,5 mln złotych (pół miliona to wkład Ślesickiego). Ekipa pracowała za połowę stawki, ale wszyscy mieli entuzjazm, świetnie się razem czuli i bawili.