W Hollywood powstały filmy opisujące pazerność i brutalność Ameryki. Na polskie ekrany trafiły dwa obrazy braci Coen. Oscarowy "To nie jest kraj dla starych ludzi" portretował świat przeżarty brakiem wiary i moralności. W "Tajne przez poufne" Coenowie żartowali z polityki, wywiadu, prawników, panującego w Ameryce kultu młodości, ale przede wszystkim pokazali zidiocenie dzisiejszego świata. Groźną opowieść o potentacie naftowym po trupach dążącym do budowy swojego imperium, zaproponował w "Aż poleje się krew" Paul Anderson.
Wspaniałym filmem rejestrującym rozkład więzi i pustkę, w jakiej rosną młodzi Amerykanie, jest "Paranoid Park" Gusa van Santa.
Inne niepokoje przeżywa Europa mierząca się z wielkimi migracjami. "Klasa" Laurenta Canteta to opowieść o multietnicznej społeczności we francuskiej szkole. Świetny, choć niedoceniony "Polak potrzebny od zaraz" Kena Loacha – o polskich emigrantach w Londynie. Ale w zamęcie rodzi się tęsknota za czystymi uczuciami. Jedną z najpiękniejszych opowieści o wartości życia zaproponował Julian Schnabel w nakręconym we Francji "Skafandrze i motylu".
Coraz częściej docierają na polskie ekrany filmy z odległych zakątków świata. W tym roku mogliśmy obejrzeć m.in. zwycięzcę Wenecji "Ostrożnie, pożądanie" Anga Lee i "Daratt" Mahamata -Saleha Harouna – dziejącą się w Czadzie opowieść o nienawiści i wybaczaniu.
W ten nurt poważnego kina wpisali się także polscy filmowcy. Jednym z najważniejszych tytułów sezonu była "Rysa" Michała Rosy. Dzieło mądre, dotykające naszych najtrudniejszych spraw, opowiadające o polskiej lustracji: tragedii, jaką może spowodować samo podejrzenie o współpracę z SB, prawdziwe czy nie. Mocne i odważne kino psychologiczno -obyczajowe pokazała Małgorzata Szumowska. Jej "33 sceny z życia" to studium cierpienia. Obraz o śmierci i sile życia, drapieżny, przekraczający wszelkie bariery bezpieczeństwa. Szumowska z bliska przyjrzała się tej chwili w życiu człowieka, kiedy wszystko nagle się wali, a trzeba dalej żyć. Wydarzeniem artystycznym stał się powrót za kamerę po 17 latach milczenia Jerzego Skolimowskiego. Jego "Cztery noce z Anną" to delikatna, przewrotna i wyrafinowana historia obsesyjnej, ale czystej miłości, jaka rodzi się wśród brudu i nędzy codzienności. Film nawiązujący stylistyką do twórczości Skolimowskiego z lat 60., a jednocześnie nowoczesny, opowiadający – na przekór dzisiejszemu telenowelowemu czasowi – obrazem.