Po serii albumów DVD, przypominających wybitne dokonania w tej dziedzinie, przyszła pora na długo oczekiwaną książkę „Polski film animowany” pod redakcją Marcina Giżyckiego i Bogusława Żmudzińskiego. Dzięki niej dużo łatwiej zrozumieć, skąd wzięły się międzynarodowe sukcesy polskich animatorów – od Zbigniewa Rybczyńskiego do Tomasza Bagińskiego.
Książka wszechstronnie analizuje fenomen polskiej szkoły animacji. Zaczyna od uporządkowania chronologii i przypomnienia, że ojcem polskiej animacji był Władysław Starewicz, który zrealizował w 1911 roku pierwszy film lalkowy „Piękną Lukanidę”.
Awangardowe poszukiwania Franciszki i Stefana Themersonów w latach 20. i 30. ub. wieku dały początek ambitnym eksperymentom, kontynuowanym po wojnie m.in. przez Jana Lenicę, Waleriana Borowczyka, Józefa Robakowskiwgo.
Po Październiku ’56 przez ćwierć wieku trwała świetna passa polskiej animacji. Można się zatem spierać z wartościującymi ocenami autorów, czy lata 60. to „złota”, a 70. „srebrna” dekada animacji. W obu dziesięcioleciach nie brakowało artystycznych indywidualności i nowatorskich realizacji.
Natomiast na przełomie lat 70. i 80. w animacji dla dorosłych zaczęło przybywać komentarzy do otaczającej rzeczywistości, jak w metaforycznym „Tangu” Rybczyńskiego, nagrodzonym Oscarem.