Wampir u władzy

Film o Giulio Andreottim jest fascynującym portretem włoskiego polityka

Publikacja: 19.09.2009 02:22

Andreotti (Tony Servillo, siedzi w drugim rzędzie) był nazywany Boskim Juliuszem

Andreotti (Tony Servillo, siedzi w drugim rzędzie) był nazywany Boskim Juliuszem

Foto: against gravity

Noc przechodzi w świt. Wymarłe ulice Rzymu przemierza batalion karabinierów. Gotowi do strzału uważnie rozglądają się na boki. Za ich plecami drepcze przygarbiony człowieczek o kamiennej, posępnej twarzy. To Giulio Andreotti (wielka kreacja Tony’ego Servillo) – siedmiokrotny premier Włoch i 25-krotny minister. W asyście ochroniarzy, niczym capo di tutti capi, idzie do spowiednika.

Ta groteskowa scena powraca w filmie Paola Sorrentina jak refren. Pokazuje samotność polityka i majestat jego władzy. Lider chrześcijańskiej demokracji rządził we Włoszech od czasów powojennych aż do początku lat 90. Tak długo utrzymywał się na szczycie, że nazwano go – na wzór rzymskiego dyktatora – Boskim Juliuszem. Jednak panowaniu Andreottiego towarzyszyła również czarna legenda. Dla wielu nie był mężem stanu, ale belzebubem. Oskarżano go m.in. o brak pomocy dla zamordowanego przez Czerwone Brygady Aldo Moro; związki z cosa nostrą, której rzekomo zlecał zabójstwa niewygodnych biznesmenów i dziennikarzy; korupcję. Mimo oskarżeń i procesów nic mu nie udowodniono. Dziś dożywa dni jako senator włoskiej republiki.

Film Sorrentino nie jest biografią Andreottiego. Raczej impresją, która zniewala fantasmagoryczną wizją świata polityki.

Na pozór premier wygląda jak postać z politycznej szopki. Odstające uszy, wydatny nos, grube oprawki okularów i zaznaczający się powoli garb. Gdy drobnymi kroczkami przemierza przestronne korytarze rządowej siedziby, przypomina cudaczną marionetkę, którą ożywił skory do żartu lalkarz. Ale reżysera nie interesuje doraźna satyra. Tworzy studium o człowieku, który stał się ucieleśnieniem władzy.

Sorrentino filmuje go niczym wampira, bo Andreotti – tak jak Nosferatu – manipuluje ludźmi dla zaspokojenia własnej żądzy. Grozę budzą jego jadowite sentencje, które przyprawia szczyptą ironii.

„Czy to przypadek, że oskarża się pana o udział we wszystkich aferach w tym kraju?” – pyta dziennikarz. „Nie wierzę w przypadek tylko w wolę bożą” – odpowiada premier. Andreotti wywołuje lęk, bo pozostaje nieprzenikniony. Podobnie jak układy, które wokół siebie tworzy. Partyjni koledzy mu nadskakują. Bawią się razem i spiskują w kuluarach parlamentu jak rodzina Corleone. Sorrentino pokazuje, że dla demokracji groźniejsze od srogich gestów władzy jest oplatanie państwa nitkami mafijnych powiązań.

Czuje się, że reżyser nie lubi swojego bohatera. Jednak bardziej interesuje go, kim jest Andreotti niż ferowanie wyroków. Były premier i minister tylko raz się otworzy. Dokona spowiedzi przed żoną. Jednak pełne pasji wyznanie będzie przewrotne: pozbawione skruchy i żalu okaże się pochwałą makiawelizmu. Władza musi czynić zło, by osiągnąć dobro – mówi Andreotti.

Ciarki przechodzą po plecach.

Noc przechodzi w świt. Wymarłe ulice Rzymu przemierza batalion karabinierów. Gotowi do strzału uważnie rozglądają się na boki. Za ich plecami drepcze przygarbiony człowieczek o kamiennej, posępnej twarzy. To Giulio Andreotti (wielka kreacja Tony’ego Servillo) – siedmiokrotny premier Włoch i 25-krotny minister. W asyście ochroniarzy, niczym capo di tutti capi, idzie do spowiednika.

Ta groteskowa scena powraca w filmie Paola Sorrentina jak refren. Pokazuje samotność polityka i majestat jego władzy. Lider chrześcijańskiej demokracji rządził we Włoszech od czasów powojennych aż do początku lat 90. Tak długo utrzymywał się na szczycie, że nazwano go – na wzór rzymskiego dyktatora – Boskim Juliuszem. Jednak panowaniu Andreottiego towarzyszyła również czarna legenda. Dla wielu nie był mężem stanu, ale belzebubem. Oskarżano go m.in. o brak pomocy dla zamordowanego przez Czerwone Brygady Aldo Moro; związki z cosa nostrą, której rzekomo zlecał zabójstwa niewygodnych biznesmenów i dziennikarzy; korupcję. Mimo oskarżeń i procesów nic mu nie udowodniono. Dziś dożywa dni jako senator włoskiej republiki.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu