[b][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,2,368605.html]Zobacz galerię fotosów z filmu[/link][/b]
To miała być tania produkcja klasy B - jedna z wielu, jakie na przełomie lat 30. i 40. realizowało hollywoodzkie studio braci Warnerów. Scenariusz powstał na podstawie nigdy nie wystawionej sztuki teatralnej, nie było więc okazji wypróbować, jak tę opowieść o niespełnionej miłości reaguje publiczność.
Niesprawdzony projekt przechodził z rąk do rąk. Zmieniali się reżyserzy, scenarzyści i obsada. Prowadzącego bar w marokańskiej Casablance Ricka Blaine'a miał zagrać m.in. Ronald Reagan, a jego ukochaną Ilsę Lund piękna Francuzka Michele Morgan. Ostatecznie padło na Humphreya Bogarta i Ingrid Bergman. On miał za sobą rolę twardych gangsterów i detektywa z „Sokoła maltańskiego”. Ona stawiała w Hollywood pierwsze kroki. Już byli znani, ale jeszcze nie uchodzili za gwiazdy.
Za kamerą stanął pochodzący z Węgier Michael Curtiz - specjalista od wszystkiego. Kręcił melodramaty, filmy gangsterskie, komedie, musicale. Jego obecność na planie stanowiła dla Warnera gwarancję, że praca będzie przebiegać szybko i solidnie.
Mimo to nowojorska premiera filmu w listopadzie 1942 roku zakończyła się katastrofą. Opowieść o Ricku, który musi zdecydować, czy warto pomóc dawnej kochance z Europy, by uratować jej męża — przywódcę czeskiego ruchu oporu poszukiwanego przez nazistów — nie spodobała się widzom do tego stopnia, że szefowie wytwórni zrezygnowali z wprowadzenia „Casablanki” do kin.