Reklama

Niewesoła wizja apatycznej, ale żarłocznej cywilizacji

Hordy żywych trupów opanowują Amerykę. Tak wygląda przyszłość w komediowym horrorze “Zombieland”. To błahy film, ale mimo wszystko niepokoi: zombi bardzo przypominają nas samych

Publikacja: 07.12.2009 00:20

Woody Harrelson próbuje uporać się z zombi

Woody Harrelson próbuje uporać się z zombi

Foto: COLUMBIA PICTURES

Poruszają się wolno, mają nieobecny wzrok. Kieruje nimi wyłącznie potrzeba zaspokojenia głodu, dlatego rzucają się na każdego napotkanego człowieka, kąsając jego ciało.

W porównaniu z wyrafinowanymi wampirami wydają się tępe i obleśne, a mimo to zombi – podobnie jak krwiopijcy – zrobiły w popkulturze zawrotną karierę. Pojawiają się w filmach, grach komputerowych, a nawet teledyskach (w słynnym “Thrillerze” Michael Jackson tańczył na cmentarzysku z gromadą żywych trupów).

Haitańczycy powszechnie wierzą w ich istnienie. To właśnie z tamtejszego folkloru motyw ożywionych zwłok przeniknął do kina. Współczesne wyobrażenie ukształtował niskobudżetowy horror George’a A. Romero “Noc żywych trupów” (1968). Opowieść o zmarłych, którzy powstali z grobów i zaatakowali mieszkańców Pensylwanii, szokowała brutalnością. Była jednak przede wszystkim sugestywną metaforą społeczeństwa ogarniętego przemocą.

Po latach, gdy Romero nakręcił kontynuację swojego filmu – “Świt żywych trupów” (1979) – przyznawał, że do realizacji tych horrorów zainspirowały go bezmyślne twarze ludzi mijanych na ulicy lub robiących zakupy w centrach handlowych.

Najwyraźniej coś równie niepokojącego dostrzegł w mieszkańcach współczesnej Ameryki reżyser Ruben Fleischer, który nakręcił “Zombieland”. O ile jednak Romero chciał skłonić widzów do refleksji nad naturą ludzkich zachowań, o tyle Fleischer stawia głównie na zgrywę.

Reklama
Reklama

Śmiech budzi portret wieloetnicznego społeczeństwa przemienionego za sprawą epidemii w zastępy wygłodniałych trupów. Ocalała zaledwie garstka ludzi: tchórzliwy nastolatek Columbus, twardziel Tallahassee i dwie dziewczyny. Czwórka bohaterów broni się przed umarlakami na wszelkie możliwe sposoby, zmierzając – nie bardzo wiadomo dlaczego – do parku rozrywki w Los Angeles.

Szkoda, że inwencja reżysera sprowadza się do wymyślania coraz bardziej absurdalnych sposobów na uśmiercanie zombi. Jeśli bowiem zdrapać komediową otoczkę, pozostaje niewesoła wizja apatycznej, ale żarłocznej cywilizacji. W tym kontekście “Zombieland” można odczytać jako groteskową fantazję na temat skutków światowego kryzysu.

Poruszają się wolno, mają nieobecny wzrok. Kieruje nimi wyłącznie potrzeba zaspokojenia głodu, dlatego rzucają się na każdego napotkanego człowieka, kąsając jego ciało.

W porównaniu z wyrafinowanymi wampirami wydają się tępe i obleśne, a mimo to zombi – podobnie jak krwiopijcy – zrobiły w popkulturze zawrotną karierę. Pojawiają się w filmach, grach komputerowych, a nawet teledyskach (w słynnym “Thrillerze” Michael Jackson tańczył na cmentarzysku z gromadą żywych trupów).

Reklama
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Film
Gwiazda seriali „Sex Education” i „Biały lotos” Aimee Lou Wood kręci film w Polsce
Film
12 filmów ze wsparciem Warszawy i Mazowsza. Jakie to produkcje?
Reklama
Reklama