„Angel” okazał się pretensjonalnym romansidłem w harlequinowym stylu, „Ricky” nijakim dramatem familijnym z elementami fantasy. „Schronieniu” – choć o klasę lepszemu od wymienionych – też daleko do wcześniejszych sukcesów („Pod piaskiem”, „Basen”, „5X2”, „Czas, który pozostał”). Ozon co roku pokazuje nowy film. Może powinien nieco zwolnić?
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/492083,576828-Film-Ozona--Schronienie-.html]Oglądaj Pro i Kontra[/link][/wyimek]
„Schronienie” rozpoczyna dramatyczna sekwencja. W luksusowym, ale umeblowanym jedynie materacem mieszkaniu paryskim Louis (Poupaud) i Mousse (Carré) czekają na dilera. Jego towar okazuje się zabójczy. Louis umiera, Mousse udaje się przeżyć. W szpitalu dowiaduje się, że jest w ciąży. Matka Louisa (Vernet) nalega na aborcję, ale dziewczyna postanawia urodzić. Jej decyzję wspiera bardziej przekora i chęć zrobienia na złość niż instynkt macierzyński.
Mousse zaszywa się w domu dawnego kochanka. Oczekując na narodziny dziecka, tłumiąc metadonem narkotykowy głód, próbuje odzyskać życiową równowagę. Być może uważa, że dziecko zmusi ją do walki z nałogiem, zakończy proces autodestrukcji, przedłuży kontakt ze zmarłym ukochanym. Trudno jednak uwierzyć, że może jej się to udać.
W nadmorskiej samotni odwiedza ją Paul (Choisy), przyrodni brat Louisa, gej ledwie tolerowany przez rodzinę.