Nowe hiszpańskie kino – w tym i katalońskie, które samo w sobie nie posiada żadnych cech definitywnie odróżniających je od reszty produkcji tego kraju – to rozkwit dramatu obyczajowego po mistrzowsku przedstawiającego ciekawe historie zwyczajnych ludzi. Są w tych opowieściach znakomite scenariusze, świetne dialogi i naturalne aktorstwo oraz oryginalna forma – wszystko, czego brakuje w schematycznym polskim kinie.

Klasyczną katalońską perłą z lamusa jest wyświetlana dziś o godz. 19, nominowana do Oscara "Rodzina Tarantos" Francisca Roviry Belety z 1963 r. To adaptacja sztuki Alfreda Maa inspirowanej „Romeo i Julią" Szekspira. Fabułę stanowi dramatyczna miłosna historia Juany i Rafaela, dwojga młodych pochodzących ze zwaśnionych cygańskich rodzin. Beleta nakręcił swój film w nieistniejącej już barcelońskiej nadmorskiej dzielnicy slumsów – Somorrostro. Matkę chłopca zagrała tancerka flamenco Carmen Amaya, która zmarła po zakończeniu zdjęć.

Typową katalońską familię zobaczymy w bardzo ciekawym dramacie „Trzy dni z rodziną" Mar Coll (czwartek, godz. 20). Obwołana najlepszym reżyserskim debiutem 2010 r. opowieść przedstawia relacje między trzema braćmi i siostrą oraz ich współmałżonkami i dziećmi po śmierci ojca rodzeństwa.

Poza tym w programie „Petit Indi", „25 karatów", „Kolbą w twarz" i „Pokojówka z Titanica".

Kino katalońskie: wczoraj i dziś – Iluzjon, al. Niepodległości 213, tel. 22 646 12 60, środa – sobota bilety 11 zł program: www.fn.org.pl