I zaraz potem jest konklawe. Nanni Moretti nie pokazuje jednak zakulisowych gier towarzyszących wyborowi papieża. Odwrotnie. Kardynałowie modlą się: "Panie Boże, tylko nie ja...". A gdy wreszcie nad Kaplicą Sykstyńską unosi się biały dym, nowo wybrany papież – kardynał Melville – nie pojawia się na balkonie bazyliki.
Czytaj rozmowę z Nannim Morettim
Jest przerażony. Ucieka z Watykanu. Wciąż jeszcze nierozpoznawalny, w cywilnym ubraniu, włóczy się po ulicach, odwiedza teatr, bo kiedyś marzył, żeby zostać aktorem. Próbuje rozliczyć się z własnym życiem. Wie, że nie może wziąć odpowiedzialności za rzesze wiernych, dopóki nie pogodzi się sam ze sobą.
Moretti odziera Kościół z celebry. Ale nie piętnuje go za afery pedofilskie czy defraudacje finansowe. Pokazuje jego ludzką twarz. Niemogący wyjść za mury Watykanu kardynałowie grają w karty, układają puzzle, a wreszcie – zachęceni przez psychoanalityka – biorą udział w turnieju siatkówki.