Reklama

Habemus papam - recenzja filmu

„Habemus papam – mamy papieża" zaczyna się od autentycznych scen z pogrzebu Jana Pawła II - pisze Barbara Hollender

Publikacja: 26.10.2011 19:12

„Habemus papam – mamy papieża"

„Habemus papam – mamy papieża"

Foto: Gutek Film

I zaraz potem jest konklawe. Nanni Moretti nie pokazuje jednak zakulisowych gier towarzyszących wyborowi papieża. Odwrotnie. Kardynałowie modlą się: "Panie Boże, tylko nie ja...". A gdy wreszcie nad Kaplicą Sykstyńską unosi się biały dym, nowo wybrany papież – kardynał Melville – nie pojawia się na balkonie bazyliki.

Czytaj rozmowę z Nannim Morettim

Jest przerażony. Ucieka z Watykanu. Wciąż jeszcze nierozpoznawalny, w cywilnym ubraniu, włóczy się po ulicach, odwiedza teatr, bo kiedyś marzył, żeby zostać aktorem. Próbuje rozliczyć się z własnym życiem. Wie, że nie może wziąć odpowiedzialności za rzesze wiernych, dopóki nie pogodzi się sam ze sobą.

Zobacz galerię zdjęć

Moretti odziera Kościół z celebry. Ale nie piętnuje go za afery pedofilskie czy defraudacje finansowe. Pokazuje jego ludzką twarz. Niemogący wyjść za mury Watykanu kardynałowie grają w karty, układają puzzle, a wreszcie – zachęceni przez psychoanalityka – biorą udział w turnieju siatkówki.

Reklama
Reklama

Ten obraz nie jest ciętą satyrą na kościelnych hierarchów. Raczej pełnym humoru, ciepłym portretem. W czasach spadającej popularności Kościoła to prezent, jaki robi mu ten zdeklarowany ateista.

Przede wszystkim jednak Moretti opowiada o człowieku, na którego barki spada odpowiedzialność ponad  siły. I gloryfikuje zwyczajne życie. Melville, na co dzień poddany surowej kościelnej regule, poznaje smak wolności.

Ale Moretti nie byłby sobą, gdyby nie pokazał tłumów wiernych, całymi dniami czekających na nowego papieża. Bo ludzie potrzebują dziś autorytetów i drogowskazów, chcą być prowadzeni za rękę. Tu wyciągnięcie wniosków reżyser pozostawia widzom.

Ogromnie interesujące kino, z niezwykłą kreacją Michela Piccoli jako Melville'a i świetnym Jerzy Stuhrem w roli watykańskiego rzecznika prasowego, który usiłuje ukryć zniknięcie wątpiącego papieża i nakłonić go do powrotu. Wiele tu przedniego humoru i wiele mądrości.

Barbara Hollender

Sylwetka Michela Piccoli  w sobotnim dodatku "Plus Minus"

I zaraz potem jest konklawe. Nanni Moretti nie pokazuje jednak zakulisowych gier towarzyszących wyborowi papieża. Odwrotnie. Kardynałowie modlą się: "Panie Boże, tylko nie ja...". A gdy wreszcie nad Kaplicą Sykstyńską unosi się biały dym, nowo wybrany papież – kardynał Melville – nie pojawia się na balkonie bazyliki.

Czytaj rozmowę z Nannim Morettim

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Film
Gwiazda seriali „Sex Education” i „Biały lotos” Aimee Lou Wood kręci film w Polsce
Film
12 filmów ze wsparciem Warszawy i Mazowsza. Jakie to produkcje?
Reklama
Reklama