Bohaterem filmu jest wizjoner Krzysztof Darewicz (51), od 30 lat błąkający się pomiędzy Chinami a Polską. Całkowicie nie rozumiany przez otoczenie musi zarabiać na życie handlując kamieniami. Zbyt polski na Chińczyka i zbyt chiński na Polaka. Samego siebie porównuje do Leonarda Da Vinci, który tak samo za swojego życia uchodził za wariata.
Pewnego dnia Krzysztof odkrywa, że Chińczycy słuchają polskiej muzyki biesiadnej. W domach, na dyskotekach, a nawet w marketach. Żaden Chińczyk nie ma bladego pojęcia, że to akurat Polska muzyka. Nie mniej jednak jej rytmy oraz prosta linia melodyczna to coś, co Chińczycy lubią najbardziej.
Krzysztof wpada na szatański pomysł. Postanawia wyruszyć do Polski, odszukać najpopularniejszy zespół tego nurtu, nauczyć go śpiewać po Chińsku i w ten oto sposób podbić państwo środka!
Bayer Full to zespół, który największe triumfy święcił w połowie lat 90. Prości ludzie z prowincji, którzy swoimi hitami o „majteczkach w kropeczki" i sprośnych zabawach „bara bara" podbili serca Polaków, sprzedali rekordową liczbę płyt w historii kraju - 16,5 miliona.
Jednak w dużych miastach ich twórczość od zawsze była wyśmiewana, szybko stając się symbolem kiczu. "Do tej pory nikt w historii świata i ludzkości nie dokonał tego by pojechać do Chin ze swoim repertuarem, w pełni przetłumaczonym na chiński i zaśpiewać cały koncert. To jest skazane na sukces" – wizja Krzysztofa maluje się bardzo wyraźnie. Jednak już od pierwszej lekcji nasi bohaterowie przekonają się na własnej skórze, czemu nikt przed nimi tego nie dokonał. I oto jesteśmy świadkami jak dorośli, poważni ludzie spędzają czas łamiąc języki na nie podobnych do niczego słowach.