Pretekstem do opowiedzenia tej historii jest peregrynacja po Polsce kopii cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. To kolejny już etap wędrówki, która z wymuszonymi przez historię przerwami (2 września 1966 roku na trasie między Warszawą a Katowicami obraz został aresztowany przez funkcjonariuszy MO i przewieziony na Jasną Górę) trwa od 1957 roku. Niezmiennie od lat obraz jest oczekiwany w najodleglejszych polskich parafiach - ich mieszkańcy zaznają przywileju odwiedzin kopii obrazu w ich domach, która trwa zazwyczaj 24 godziny. Za każdym razem procesja ludzi obraz wita i żegna. W jednych domach są tylko jego mieszkańcy, do innych schodzą się sąsiedzi i rodzina, by wspólnie się modlić. To święto każdej z rodzin przyjmujących obraz - co pokazuje film. Jedni składają w jego obecności uroczyste przyrzeczenia przemiany życia, godzą się ze sobą, drudzy proszą o pomyślność dla bliskich, zdrowie, szczęśliwe narodziny wnuków. W jednym z domów uroczyście ubrani rodzice z ośmioma synami dziękują za liczne potomstwo i w obecności obrazu spożywają świąteczną kolację. Jest i 18-letnia Justyna, najstarsza z kilkorga osieroconego rodzeństwa. Chciałaby zastąpić im zmarłą ukochaną mamę... Obecność obrazu prowokuje do zwierzeń, a dyskretnie ustawiona kamera zdaje się nie przeszkadzać w wyrażaniu emocji i próśb, które niełatwo na co dzień wypowiedzieć. Są rodziny doświadczone przez los chorobą dziecka, utratą więzi ze sobą. Kopia obrazu dociera także do zakładów karnych. Jeden z więźniów nie chce przyjść na spotkanie z obrazem.
- Dla mnie świętością była moja mama i nic nie jest w stanie mi jej zastąpić. Gdyby żyła - mnie by tu nie było - mówi spokojnie, ale stanowczo.
Opowiada o chorobie matki, która cierpiała na raka kości i opiece nad nią...
Niemal każdy z występujących w filmie bohaterów stanowi materiał na historię, z której mogłaby powstać osobna opowieść skłaniająca do głębokiej refleksji.