W głównym konkursie festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty rzeczywiście znalazły się filmy, których twórcy szukają nowego języka kina. A przewodniczący tegorocznego jury, węgierski reżyser Bela Tarr, który niedawno pożegnał się z kinem fascynującym i niezwykle oryginalnym „Koniem turyńskim" – jak mało kto potrafi takie poszukiwania docenić.
Nagroda główna w konkursie międzynarodowym dla Aleksieja Fedorczenki wydaje się przemyślana i mądra. W filmie „Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków" Rosjanin opowiada o świecie ostatnich europejskich pogan żyjących w republice Mari El w pobliżu Tatarstanu.
Na jego film składa się 26 epizodów, poświęconych różnym kobietom. Starym i młodym, szczęśliwym i nieszczęśliwym, pannom i mężatkom. Wszystkie mają imiona zaczynające się na „O". Ale łączy je też magia, która unosi się w powietrzu. I dziwny, nieokiełznany, bardzo naturalny erotyzm.
Ten świat fascynuje, obnaża najbardziej naturalne odruchy i uczucia. Fedorczenko wraca zresztą do niego kolejny raz. W jego wcześniejszych „Milczących duszach" dwaj mężczyźni wieźli nad jezioro Nero, w pobliżu Rostowa, ciało zmarłej kobiety. Była żoną jednego z nich, kochanką drugiego. Pochowali ją razem, zgodnie ze starym obrządkiem Maryjczyków.
W tamtym filmie Fedorczenko pokazywał umierający świat i ból odchodzenia. W „Niebiańskich żonach Łąkowych Maryjczyków" portretuje ludzi, którzy trwają przy swoich wierzeniach i zwyczajach, na przekór współczesnemu racjonalizmowi kultywują własne, magiczne odczuwanie rzeczywistości. Jedna z kobiet wyrywa się ze wsi, ale inne są wierne tradycji.