Ma zwykłe ludzkie potrzeby i słabości. W jednej z najbardziej przejmujących scen siostrę, która wyemigrowała do Kanady, pyta: „Masz się do kogo przytulić, jak jest ci źle?". On sam rozładowuje napięcie, uprawiając jogging, a kiedy nie może już wytrzymać napięć i stresu, sięga po alkohol. Bo przecież, gdy zostaje w domu sam, budzą się wszystkie demony, wszystkie skrywane przy ludziach lęki i tęsknoty.
Na mazurskiej wsi powietrze jest gęste od niespełnień. Swoje niezaspokojone pragnienia niosą wychowankowie ośrodka, stary przyjaciel księdza, który opuścił seminarium, bo się zakochał, wreszcie jego żona – nieszczęśliwa, nieznosząca prowincji, żyjąca w nie swoim świecie. Ksiądz Adam samotności jednak nie wytrzyma. Ulegnie w końcu urokowi młodego wiejskiego chłopaka. Szumowska bardzo subtelnie rysuje ich wzajemne przyciąganie się. Ksiądz walczy ze sobą. Jego uczucie jest przecież podwójnie napiętnowane. Bo żyje w środowisku, które nie akceptuje inności, ale też dlatego, że jako kapłan powinien mieć tylko jedną miłość, do Boga. A chłopiec? Jest prosty, ale pełen marzeń. A ksiądz, którzy rzadko chodzi w sutannie, biega po lesie w markowych ciuchach i ma w sobie delikatność niespotykaną we wsi, staje się dla niego ucieleśnieniem innego świata. Są sobie potrzebni.
Szumowska pięknie rysuje to narastające pragnienie – w pierwszej scenie bliskości, w samochodzie, chłopiec położy głowę na ramieniu księdza. Tylko tyle i aż tyle. A w tle tej opowieści jest prowincjonalna Polska. Z jej nietolerancją, zawiścią, pustym rozmodleniem, donosicielstwem. W potwornie mocnej scenie przez mazurskie pola idzie procesja. Podniosły nastrój, białe sztandary powiewające na wietrze. Kamera przygląda się twarzom ludzi. Każdy ma coś na sumieniu, nikt nie jest czysty. Trudno o bardziej surowe spojrzenie na polski katolicyzm, pełen fałszu i obłudy.
Jednak najważniejsza jest opowieść o uczuciach. A tu Szumowska nie ocenia, nie piętnuje. Pokazuje dramat. Dzięki niezwykłej kreacji Andrzeja Chyry w roli księdza Adama i trudnej, pozbawionej słów roli Mateusza Kościukiewicza ogromnie przejmujący. Piękne, bardzo bolesne, zapadające w pamięć kino.
Zwiastun filmu "W imię..."