Zaledwie kilkanaście godzin temu dowiedzieliśmy się, że książka Adama Pańczuka pt. Karczeby otrzymała tytuł najlepszej książki fotograficznej świata w 71 dorocznym międzynarodowym konkursie Pictures of the Year!
Właśnie teraz, kiedy w Galerii Fotografii Ratusz Zamościu, oglądać możemy wystawę prezentującą ten projekt! Nie mogliśmy trafić lepiej. Ale jak mawiają komentatorzy sportowi – szczęście sprzyja lepszym! Trudno mówić tu o przypadku. O wysokiej jakości książki, projektu i wystawy wiadomo było od dawna. A że nagroda przyszła w tym momencie? Tym lepiej.
Już na wernisażu, podczas którego nie wiedzieliśmy o nagrodzie, Galeria Ratusz pękała w szwach. Nie przypominam sobie tak wysokiej frekwencji, a sięgam pamięcią 10 lat wstecz. Jestem wręcz pewny, że to pierwszy taki przypadek (przynajmniej) od dekady. Dość wspomnieć, że specjalnie na otwarcie wystawy przyjechali miłośnicy fotografii z Lublina czy Chełma. Nie powinniśmy być zdziwieni - oni również dobrze wiedzieli po co jadą.
Karczeby, które mamy ogromną przyjemność prezentować, rodziły się bardzo długo. Zdjęcia do projektu powstawały przez 7 lat. To nie jest odosobniony przypadek, a jednocześnie kolejny dowód na to, że dobre rzeczy potrzebują czasu.
Projekt Adama Pańczuka to niezwykle osobliwy portret. Portret polskiej wsi, portret człowieka. Oglądając książkę czy wystawę stajemy twarzą w twarz, nie z fotografiami, tylko z ludźmi. Stajemy niezwykle blisko mieszkańców Lubenki i pobliskich miejscowości, możemy ich prawie dotknąć, niemal usłyszeć ich historie. A fotografie Adama Pańczuka tymi historiami ociekają. Nie w sposób dosłowny, nie bezpośrednio i nie wprost. Jesteśmy prowadzeni przez fotografa, zmuszani do myślenia, ale w sposób bardzo przyjemny. Bliskość i myślę, że pozytywne emocje, które wyzwalają w nas bohaterowie fotografii znacznie nam to ułatwiają. Często są to portrety bez twarzy, a każdemu towarzyszą rekwizyty. Portrety z jednej strony bardzo realistyczne, z drugiej ogromnie metaforyczne, a czasami wręcz surrealistyczne. Każdy ewidentnie opowiada nową, inną historię – ale znakomicie się uzupełniają i komponują jak kolejne rozdziały w jednej księdze. Całość dopełnia wzruszający tekst autorstwa Kazimierza Kusznierowa – urodzonego właśnie w Lubence założyciela teatru obrzędowego, który także stanowi niezwykle ważną część projektu.