Więzy krwi - recenzja filmu

W „Więzach krwi" francuski reżyser przedstawia trudne relacje między gangsterem ?i policjantem w nietypowej amerykańskiej rodzinie - pisze Marek Sadowski.

Aktualizacja: 18.07.2014 17:32 Publikacja: 18.07.2014 10:04

Clive Owen (z lewej) i Billy Crudup jako dwaj bracia w „Więzach krwi”. Film od dziś na ekranach

Clive Owen (z lewej) i Billy Crudup jako dwaj bracia w „Więzach krwi”. Film od dziś na ekranach

Foto: VUE MOVIE

Aktor, reżyser, scenarzysta i producent Guillaume Canet należy do ścisłej czołówki francuskiego kina. Jego największym sukcesem reżyserskim była przeniesiona we francuskie realia ekranizacja bestsellerowej powieści kryminalnej Harlana Cobena „Nie mów nikomu". Udało mu się w niej połączyć amerykańską perfekcję warsztatową z francuską wrażliwością w drążeniu psychiki bohaterów.

Zobacz galerię zdjęć

Sukces filmu, także w USA, zaowocował propozycjami z Hollywood. Canet uznał, że jedynym odpowiadającym mu sposobem pracy tam będzie własny projekt. Po kilku latach przedstawił „Więzy krwi".

To film o skomplikowanej genezie. Bracia Brunon i Michael Papet napisali osadzoną w realiach Lyonu lat 70. autobiograficzną powieść, którą jako „Les liens du sang" zekranizował w 2008 r. Jacques Maillot. Jednego z tytułowych braci zagrał Guillaume Canet.

Teraz postanowił nakręcić amerykański remake tego filmu. O pomoc przy pisaniu scenariusza, w którym akcję przeniósł do Nowego Jorku, poprosił scenarzystę, reżysera i producenta Jamesa Graya, specjalistę od historii skomplikowanych relacji rodzinnych w gangsterskim półświatku.

Zapewne dzięki niemu „Więzy krwi" przykuwają uwagę doskonałym osadzeniem w realiach Brooklynu lat 70. To nie kolejna podróbka zrealizowana przez przybysza z Europy, ale niemal paradokumentalne obrazy peryferyjnej dzielnicy. Wrażenie potęgują zdjęcia Christophe'a Offensteina wystylizowane na filmy Sidneya Lumeta.

Fabuła oryginalnością nie grzeszy, ale twórcy o tym wiedzą. Świadomie brną w schematy, próbując z różnym skutkiem dołożyć coś oryginalnego. To historia trudnego związku dwóch braci, których życie potoczyło się odmiennie. Młodszy Frank (Billy Crudup) jest  policjantem, starszy Chris (Clive Owen) właśnie wyszedł z więzienia po odsiadce za zabójstwo. Frank zaprasza jednak brata do siebie, znajduje mu pracę, pomaga w kontaktach z dziećmi i byłą żoną (Marion Cotillard). Wie przy tym, że powrót brata na gangsterską ścieżkę to tylko kwestia czasu...

Amerykański debiut udał się Canetowi połowicznie. Nie do końca poradził sobie w dynamicznych scenach akcji, co w pełni rekompensuje, gdy przenosi się ona do zamkniętych przestrzeni. Jeszcze raz po „Nikomu ani słowa" pokazał, że jest mistrzem scen intymnych, psychologicznych, opartych na dialogu.

Marek Sadowski

 

 

Aktor, reżyser, scenarzysta i producent Guillaume Canet należy do ścisłej czołówki francuskiego kina. Jego największym sukcesem reżyserskim była przeniesiona we francuskie realia ekranizacja bestsellerowej powieści kryminalnej Harlana Cobena „Nie mów nikomu". Udało mu się w niej połączyć amerykańską perfekcję warsztatową z francuską wrażliwością w drążeniu psychiki bohaterów.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 82% artykułu
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kobiety wygrywają
Film
#DZIEŃ 8 i zapowiedź #DNIA 9: Rozmowy o tym, co ważne
Film
Sztuka polityczna. Pokaz specjalny „Dyrygenta” Andrzeja Wajdy
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej