Siódmy, a pierwszy pełnometrażowy film Huberta Gotkowskiego, reżysera amatora (choć z kilkunastoletnim doświadczeniem), obłowił się w nagrody na festiwalach kina niezależnego. W 2013 niezależna grupa filmowa DDN Productions zrealizowała ten pełny metraż, który po roku znalazł dystrybutora, a teraz trafia do kin. Było warto? Tak!
Za ten film dam się posiekać, choć do doskonałości brakuje mu... wszystkiego. Nie da się ukryć, że operatorka, scenariusz, prowadzenie aktorów trącą amatorszczyzną. Jednak wszelkie niedostatki wyrównuje zawarty w tym filmie potencjał absurdo-prawdy.
O nas, o rodakach opętanych żądzą sukcesu na zasadzie albo-albo. Kariera lub śmierć. A wszystko w krzywym zwierciadle.
Jak kiedyś „Rejs", tak tytułowe ssaki (z rzędu gryzoni) niosą przesłanie: żeby nie zwariować, trzeba wgryźć się w nonsens. Pamiętacie obraz Piwowskiego z dialogami Tyma? Wówczas chodziło o PRL. Teraz rzecz dotyczy RP, ale tego samego typu ludzi nieudaczników czy tylko nieprzystosowanych do aktualnych układów. Okazuje się, że ustrój i uwarunkowania ekonomiczne nie mają znaczenia. Gapy i artyści zawsze będą „pozbawieni posiłku" (jak w „Rejsie" Himilsbach, któremu danie znika z talerza). „Bobry", punkowe trio aktywne we wczesnej fazie polskiej transformacji, wydało jedno demo i zamilkło. Przyczyny były różne, głównie ekonomiczne.