Na galową projekcję „Birdmana" Alejandro Gonzaleza Inarritu otwierającego wenecką imprezę po czerwonym dywanie szły wielkie gwiazdy: Michael Keaton, Edward Norton, Emma Stone. A w tym samym czasie dziennikarze oglądali już „The Look of Silence" Joshuy Oppenheimera. Tak zderzyły się hollywoodzki hit i opowieść o ofiarach rzezi z 1965 roku.
Co te dwa filmy łączy? Prawda. Pochodzący z Meksyku Inarritu na dobre już zadomowił się w Stanach. W „Birdmanie" z bliska pokazał amerykański show-biznes i ludzi, którzy dostają się w jego tryby.
Bohater filmu, aktor Riggan Thomson, zyskał sławę dzięki roli człowieka ptaka. Teraz próbuje zetrzeć z siebie wizerunek faceta unoszącego się na skrzydłach nad Nowym Jorkiem i wystawia na Broadwayu sztukę. Ale doganiają go demony: przegrane życie prywatne, lęk o córkę narkomankę, a przede wszystkim sława, która uczyniła z niego półboga, ale też zaszufladkowała, nie pozwoliła się rozwijać.
Smaku dodaje fakt, że Riggana gra Michael Keaton, który ćwierć wieku temu zyskał popularność jako Batman.
– Nikt inny nie wie lepiej od niego, co dla aktora oznacza kultowa rola – mówi Alejandro Gonzalez Inarritu.