Zmarł Stanisław Mikulski, odtwórca roli Hansa Klossa

W wieku 85 lat zmarł w Warszawie Stanisław Mikulski. Legendarną popularność przyniosła mu rola Hansa Klossa w serialu „Stawka większa niż życie”, którego bohaterskie przygody będą śledzić jeszcze następne pokolenia widzów.

Aktualizacja: 27.11.2014 09:02 Publikacja: 27.11.2014 08:52

Zmarł Stanisław Mikulski, odtwórca roli Hansa Klossa

Foto: Kadr z filmu

O takiej roli marzy każdy aktor, taka rola bywa dla aktora przekleństwem. Kiedy w 1967 roku Andrzej Konic zaproponował Stanisławowi Mikulskiemu rolę Polaka, który w mundurze Abwehry skutecznie walczy z hitlerowcami, 36-letni wówczas aktor miał już w dorobku kilkanaście tytułów filmowych. Pojawił się na ekranie w tak ważnych polskich produkcjach filmowych jak Ewa chce spać", „Kanał" czy "Zamach".

Wysoki, przystojny o smukłej sylwetce wydawał się być stworzony do munduru, zatem od „Godzin nadziei" w 1955 roku i późniejszej o dwa lata „Ewy chce spać" często go zakładał dla potrzeb filmu. Występował też w pierwszych kryminałach, jakie polscy filmowcy zaczęli kręcić poi 1956 r. („Dwaj panowie N", „Ostatni kurs" czy „Spotkanie ze szpiegiem") Grywał oczywiście rolę dzielnego milicjanta.

Wybór Stanisława Mikulskiego na agenta J-23 wydawał się więc dość oczywisty. Przygoda ze „Stawką większą niż życie" trwała dość krótko – dwa lata, powstało zaledwie 18 odcinków. Na dzisiejsze standardy serialowe to zaledwie epizod, jeśli porówna się to choćby z żywotnością księdza Mateusza. Ale Hans Kloss całkowicie odmienił życie Stanisława Mikulskiego.

Momentalnie przesunął się z drugiego aktorskiego szeregu na pierwszy plan. Zdobył niesamowitą popularność, potwierdzoną w latach 60. sześcioma Złotymi i Srebrnymi Maskami – najważniejszą wówczas nagrodą przyznawaną przez publiczność.

O fenomenie „Stawki większej niż życie" i roli w niej Stanisława Mikulskiego nie ma co pisać. Wszyscy wiedzą, jak było i jak jest. Po prawie pół wieku serial nadal żyje, emitowany przez różne stacje na okrągło i ciągle ma liczną widownię. To nadal jedna z najlepszych prób zaadaptowania na polski grunt sprawdzonych wzorów zachodniego kina sensacyjnego, serial starannie zrealizowany i z udziałem wielu wybitnych aktorów. Ładunek ideologicznej poprawności, obowiązujący wówczas w PRL, też jest niezbyt nachalny, więc i pod tym względem „Stawkę większą niż życie" da się i dziś oglądać.

Tyle tylko, że rola ta zaciążyła na aktorskim życiu Stanisława Mikulskiego. Dla publiczności pozostał nadal Hansem Klossem, niezależnie czy występował w serialu „Polskie drogi" czy w komedii „Miś". Nawet gdy próbował uciec od tego wizerunku, przyklejając sobie nos i na scenie wcielając się w Cyrana de Bergerac, (był przecież także cenionym aktorem teatralnym), widownia szeptała: J-23, J-23....

W pewnym momencie Stanisław Mikulski przestał z tym walczyć i w życiu zaczął ogrywać fakt, że pozostanie Hansem Klossem. Takim żartem z samego siebie było na przykład pojawienie się w kultowej dziś komedii „Dziewczyny do wzięcia". Publiczność nadal go lubiła i tylko na krótko ta sympatia została zerwana, gdy nie znalazł się wśród przeciwników stanu wojennego w Polsce. Zniknął wówczas na pewien czas, by kierować Instytutem Kultury Polskiej w Moskwie, a potem wrócił. I znów ogrywał fakt, że to on był Hansem Klossem.

Miał do tej roli coraz większy dystans. Wspominał ją żartobliwie, ale cieszył się, że magia J-23 nadal działa na widzów. I wspaniałe, że na zakończenie długiej kariery znów zagrał Hansa Klossa, tym razem starego i zmęczonego, ale nadal dziarskiego. szkoda tylko, że film „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" nie okazał się zbyt udany". Stanisław Mikulski zmarł w czwartek rano w Warszawie. „Stawka większa niż życie" z nami pozostaje.

O takiej roli marzy każdy aktor, taka rola bywa dla aktora przekleństwem. Kiedy w 1967 roku Andrzej Konic zaproponował Stanisławowi Mikulskiemu rolę Polaka, który w mundurze Abwehry skutecznie walczy z hitlerowcami, 36-letni wówczas aktor miał już w dorobku kilkanaście tytułów filmowych. Pojawił się na ekranie w tak ważnych polskich produkcjach filmowych jak Ewa chce spać", „Kanał" czy "Zamach".

Wysoki, przystojny o smukłej sylwetce wydawał się być stworzony do munduru, zatem od „Godzin nadziei" w 1955 roku i późniejszej o dwa lata „Ewy chce spać" często go zakładał dla potrzeb filmu. Występował też w pierwszych kryminałach, jakie polscy filmowcy zaczęli kręcić poi 1956 r. („Dwaj panowie N", „Ostatni kurs" czy „Spotkanie ze szpiegiem") Grywał oczywiście rolę dzielnego milicjanta.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu