Jednym z walorów polsko-niemieckiego filmu zrealizowanego przez Magdalenę Gwóźdź i Różę Romaniec jest udział w nim zarówno polskich, jak i niemieckich opozycjonistów tamtego czasu i komentowanie wydarzeń z perspektywy historyków obu krajów.
- NRD było traktowane jak ciche spokojne miejsce, gdzie ludzie myślą o dorabianiu się, trabancie, ogródku działkowym, a nie o tym, żeby zmieniać komunizm – przypomina prof. Andrzej Paczkowski, historyk.
Kiedy w Polsce wybuchały w 1980 roku strajki – nie było dla nich przychylności u naszych sąsiadów za zachodnią miedzą - tych w NRD, oczywiście. Opozycjoniści nie stanowili tam znaczącej grupy, bo Stasi tłumiła w zarodku każde potencjalne zarzewie buntu. Prof. Rainer Eckert, były opozycjonista i historyk uświadamia, że była tylko garstka tych, którzy pielęgnowali kontakty z polskimi opozycjonistami.
– Nasza opozycja miała zupełnie inny charakter – wyjaśnia historyk. - Dążyła do reformy socjalizmu, bo miała nadzieję na jego zmianę na lepsze.
Jesienią 1980 urwały się wzajemne kontakty, w mediach pojawiła się antypolska propaganda. Tymczasem w Polsce trwał karnawał Solidarności.