Reklama

Rozwód po żydowsku. Film Viviane chce się rozwieść

Znakomity film Ronit i Shlomiego Elkabetzów „Viviane chce się rozwieść” od piątku na naszych ekranach.

Aktualizacja: 18.02.2015 21:40 Publikacja: 18.02.2015 21:00

Ronit Elkabetz zagrała nie tylko główną rolę Viviane Amsalem, ale wraz z bratem jest scenarzystką i

Ronit Elkabetz zagrała nie tylko główną rolę Viviane Amsalem, ale wraz z bratem jest scenarzystką i reżyserką filmu

Foto: Aurora Films

„Wysoki sądzie, z przykrością stwierdzam, że mąż, Elisha Amsalem, odmawiał stawiania się w sądzie i jakiejkolwiek współpracy. Nie znamy nawet jego stanowiska w kwestii wniosku o rozwód, który moja klientka złożyła trzy lata temu" – mówi w pierwszej scenie filmu adwokat Viviane.

Tym razem mąż kobiety do sądu przyszedł.

„Zgadza się pan na rozwód?" – pyta sędzia. „Nie" – odpowiada mężczyzna.

Viviane mieszka z bratem i bratową, trójka jej dzieci już się usamodzielniła, tylko najmłodszy syn został z ojcem. Matka codziennie gotuje obiad, który zanosi mu bratowa. Viviane nie bierze od męża pieniędzy, zarabia na swoje utrzymanie jako fryzjerka. I nie chce alimentów. Tylko wolności. Bo, jak mówi, już męża nie kocha.

Rabini decydują

„Viviane chce się rozwieść" rodzeństwa Ronit i Shlomiego Elkabetzów to zapis trwającej wiele lat gehenny.

– W Izraelu każda para, która chce się oficjalnie rozstać, musi stanąć przed sądem rabinicznym – mówi „Rzeczpospolitej" Ronit Elkabetz, która w filmie gra również główną rolę. – Niezależnie od tego, czy prowadzi życie ortodoksyjne, religijne czy świeckie. Trzech rabinów decyduje, czy małżeństwo zostanie rozwiązane. A w tym czasie dopiero widać, jak nierówne prawa mają w naszym demokratycznym, dynamicznym i bardzo nowoczesnym społeczeństwie mężczyźni i kobiety. Będący w separacji mąż może żyć normalnie – znaleźć sobie nową partnerkę, zamieszkać z nią, nawet mieć dzieci. Kobieta jest na całkowicie straconej pozycji. W jej świecie nie ma żadnej nadziei. Jeśli pójdzie do kina z innym mężczyzną, zostanie uznana za rozpustnicę. Jeśli z kimś zamieszka i urodzi mu dziecko, będzie ono uważane za bękarta i w różnych sytuacjach represjonowane.

W „Viviane chce się rozwieść" stale wraca napis: „Za pół roku", „Za dwa tygodnie", „Za trzy miesiące". Te krótkie okresy układają się w długie lata. Proces trwa. Pojawiają się świadkowie. Kultura patriarchalna ma swoje prawa. Brat Vivian zapewnia przed sądem, że jego siostra jest dobrą żoną i matką, ale za chwilę wygłasza panegiryk na temat szwagra i opowiada, jak go przestrzegał: „Elisha, masz problem. Kobieta wymaga twardej ręki. Kobiecie trzeba wyznaczyć granice". I dopiero potem przyznaje, że razem dobrze im nie było. A jak żyje Viviane dzisiaj? „Pies na łańcuchu ma lepiej" – charakteryzuje jej sytuację przyjaciółka. Ale dopóki mąż nie wyrazi zgody na formalny rozwód, rabini nie kończą rozprawy.

Kamera nie wychodzi z sali sądowej, obserwuje trzech sędziów, rozwodzące się małżeństwo, dwóch mecenasów, świadków. Cała scenografia to małe, klaustrofobiczne pomieszczenie z białymi ścianami, jedna ława dla sędziów, dwa stoliki, cztery krzesła, barierka dla świadków. A jednak ten film wciąga, ma swoją wewnętrzną dramaturgię, a Ronit i Shlomi Elkabetzowie potrafią pokazać determinację kobiety, która chce się poczuć wolna.

Reklama
Reklama

Daj mi wolność

Ale też jej rozpacz, wypalenie, coraz większe zmęczenie. Łzy, które zaczynają płynąć po policzku. Zdenerwowanie, gdy wracają wspomnienia, nawet te z początku małżeństwa, bo miłości, a zwłaszcza szacunku, nie było w jej związku nigdy. A wreszcie wybuch, gdy po latach wykrzyczy sędziom w twarz: „Dlaczego widzicie tylko jego? Dlaczego nie widzicie mnie? To gówniany sąd". I gdy płacze: „Elisha, błagam, daj mi wolność". Wspaniałą Viviane jest w filmie sama Ronit Elkabetz. Recenzent z „Variety" porównywał jej grę do kreacji Anny Magnani.

„Viviane chce się rozwieść" to trzecia część trylogii Elkabetzów o Viviane Amsalem. W pierwszej „To Take a Wife" kobieta po 20 latach postanowiła opuścić męża, w drugiej  – „The Seven Days" – byli już w separacji. Nowy film miał jednak w Izraelu największy odzew. Przez pierwsze dwa tygodnie wyświetlania kupienie biletu na „Viviane..." graniczyło z cudem.

– W naszym kraju obserwatorzy mogą siedzieć na procesie morderców i przestępców gospodarczych – wyjaśnia mi Ronit Elkabetz. – Ale ciągnące się latami sprawy rozwodowe odbywają się przy drzwiach zamkniętych. Ludzie chcieli zobaczyć, jak taki proces wygląda. Co mogłoby ich czekać, gdyby sami kiedyś postanowili się rozwieść.

Pytam Elkabetzów, jak oni odtworzyli proces. Przyznają, że to były długie miesiące przygotowań, wysiadywania w sądowych korytarzach, rozmów z ludźmi wychodzącymi z sali. Po wielu prośbach dostali też w drodze wyjątku zgodę na wejście na salę. Na dziesięć minut. Zobaczyli mężczyznę, który zgodził się na rozwód po kilkudziesięciu (!) latach. Jego żona była już wtedy starą kobietą, zniszczoną, bez żadnych perspektyw. Gdy dostała oficjalny dokument rozwodowy, w jej oczach pojawiły się łzy. I ulga.

Samo życie

Niektórzy widzowie takie sceny znali z autopsji.

– W czasie projekcji w Stanach na sali panowała cisza jak makiem zasiał – opowiada Shlomi Elkabetz. – I nagle jakaś kobieta westchnęła: „O nie, nie chcę już do tego wracać". Ten jej szept, opisany przez kogoś, rozlał się na świat. I dobrze. Ważne jest, żeby o sytuacji izraelskich kobiet głośno mówić.

Reklama
Reklama

Amerykańskie recenzje były entuzjastyczne. Film dostał nominację do Złotego Globu, przewidywano nominację do Oscara. Tak się nie stało.

– O gustach się nie dyskutuje, ale myślę, że wpływ na to miał również stosunek do „Viviane chce się rozwieść" społeczności żydowskiej – twierdzi reżyser. – Amerykanie żydowskiego pochodzenia odebrali nasz film nie jako krytykę systemu prawnego i religijnego, lecz jako atak na Izrael. A oni są na to wrażliwi. Często słyszeliśmy: „To nieprawdziwa historia. Może tak bywało kiedyś, dzisiaj już nie". Problem polega na tym, że tak jest właśnie dzisiaj.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama