Nagrodą "Pod prąd" organizatorzy festiwalu honorują artystów uciekających od sztampy, poszukujących, idących własną drogą, nie zważając na obowiązujące mody i trendy.
- Powiedział kiedyś: „Robienie filmów zawsze było moją pasją. A kiedy człowiek ma pasję, to chce mu się żyć". Podobno los każdego człowieka jest materiałem na jedną książkę. Tego, co on przeżył, starczyłoby na kilka powieści. Tragiczne, wojenne dzieciństwo, młodość w PRL-u, do którego ze swoją fantazją kompletnie nie pasował, emigracja, błyskotliwa kariera w Hollywood, osobiste tragedie, szczęście, jakie odnalazł w Paryżu u boku żony Emmanuelle Seigner. I kino. Ta wielka pasja, która pomagała mu przetrwać - zaczął laudację Andrzej Seweryn.
Roman Polański nakręcił 20 filmów fabularnych, zagrał ponad 30 ról i epizodów, wyreżyserował głośne przedstawienia teatralne. Zawsze szedł pod prąd. Wierny sobie.
Ukończył szkołę filmową w Łodzi, gdzie zrealizował etiudę „Dwaj ludzie z szafą". Za swój pierwszy film fabularny dostał nominację do Oscara. Statuetki wówczas nie zdobył, w tamtym roku powędrowała ona do „Osiem i pół" Federico Felliniego (gwiazda tego filmu Claudia Cardinale również jest w tym roku gościem festiwalu).
- Nigdy nie schlebiał modom — mówił o Romanie Polańskim Andrzej Seweryn. Do kina amerykańskiego wniósł swoje europejskie wątpliwości i niespełnienia. Do kina europejskiego — amerykański szacunek dla publiczności, dyscyplinę i profesjonalizm. Jest jednym z nielicznych reżyserów Starego Kontynentu, którzy godzą artyzm z komercją. Twórca „Noża w wodzie", „Matni", „Dziecka Rosemary", „Chinatown", „Tess" czy „Rzezi" wymyka się wszelkim etykietom. Straszy, wzrusza, bawi, zmusza do myślenia. Kocha kino i kino kocha jego.