Płonące gitary - znak rozpoznawczy Hendrixa

Uznawany za gitarzystę wszech czasów Jimi Hendrix w listopadzie skończyłby 75 lat. Zmarł przeżywszy ich zaledwie 27.

Aktualizacja: 24.11.2017 08:21 Publikacja: 24.11.2017 08:14

Płonące gitary - znak rozpoznawczy Hendrixa

Foto: Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Jak głosi legenda, 27 lat to wiek, w którym odchodzą najbardziej niezwyczajni muzycy, pośród nich Janis Joplin, Jim Morrison, Kurt Cobain, Amy Winehouse.

Na festiwalu w Monterrey w 1967 roku Hendrix spalił na oczach widzów gitarę – ten gest przydał mu fanów i zapoczątkował serię takich aktów – stał się jego znakiem rozpoznawczym. Charyzmatyczny, przystojny, ekstrawagancko ubrany. Nie stronił od narkotyków, alkoholu i przygodnego seksu.

W wywiadzie, którego udzielił tydzień przed śmiercią brytyjskiemu dziennikarzowi Keithowi Althamowi mówił m.in.: „Sposób w jaki tworzę muzykę, jest jak starcie między rzeczywistością a fantazją. Musisz użyć fantazji, by pokazać wiele różnych aspektów rzeczywistości”.

Zmarł nieoczekiwanie 18 września 1970 roku tuż przed swoimi 28. urodzinami po przedawkowaniu barbituranów.

Pochodził z Seattle, w którym urodził się 27 listopada 1942 roku. Jego rodzice nie mieli pieniędzy, nadużywali alkoholu i wciąż się kłócili. Rozwiedli się, kiedy miał 9 lat – opiekę nad nim przejął ojciec. Gdy miał 15 lat dostał pierwszą upragnioną gitarę. Był samoukiem - uczył się grać słuchając płyt bluesmanów. Przygody z kolejnymi zespołami kończyły się nienajlepiej – bo umiał znacznie więcej niż pozostali członkowie grup. Jego perfekcjonizm bywał nieznośny dla muzyków – także i później. Mając 19 lat naraził się policji, bo jeździł kradzionymi samochodami. By zmazać przewinienia wstąpił do wojska, ale wolał grać na gitarze niż oddawać się żołnierskim powinnościom. Tam poznał Billy Coxa, z którym założył zespół, który przetrwał już także w cywilu…

W 1967 roku ujrzał światło pierwszy album Hendrixa „Are You Experienced” nagrany z muzykami The Jimi Hendrix Experience i od razu był nie tylko świetny, ale i zrobił furorę – 33 tygodnie utrzymywał się na czołowych miejscach listy przebojów.

Planete proponuje dwa dokumenty o muzyku: „Jimi Hendrix – narodziny geniuszu” – zrealizowany w 2013 roku przez Boba Smeatona (emisja w sobotę 25 listopada o 22.), którego atutem są nieznane archiwalia oraz nagrane i niepublikowane wcześniej rozmowy z przyjaciółmi i ludźmi z otoczenia artysty. Dokument wzbogacają również komentarze samego Hendrixa. Drugi film to „Elektryczny kościół Jimiego Hendrixa” zrealizowany w 2014 roku przez Johna McDermotta (emisja w niedzielę 26 listopada o 22.) przypominający jeden z najważniejszych koncertów w historii muzyki, czyli słynny koncert zagrany w Atlancie 4 lipca 1970 roku, podczas którego Jimi Hendrix wystąpił dla niemal 300-tysięcznej publiczności.

Jak głosi legenda, 27 lat to wiek, w którym odchodzą najbardziej niezwyczajni muzycy, pośród nich Janis Joplin, Jim Morrison, Kurt Cobain, Amy Winehouse.

Na festiwalu w Monterrey w 1967 roku Hendrix spalił na oczach widzów gitarę – ten gest przydał mu fanów i zapoczątkował serię takich aktów – stał się jego znakiem rozpoznawczym. Charyzmatyczny, przystojny, ekstrawagancko ubrany. Nie stronił od narkotyków, alkoholu i przygodnego seksu.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kobiety wygrywają
Film
#DZIEŃ 8 i zapowiedź #DNIA 9: Rozmowy o tym, co ważne
Film
Sztuka polityczna. Pokaz specjalny „Dyrygenta” Andrzeja Wajdy
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka