Niestety, zaraz potem rozpoczął się trend spadkowy. Dopiero na końcowym fixingu nastąpiło mocne odbicie. To jednak za mało, by zmienić negatywny obraz całej sesji. O godz. 14.30 pojawiły się dane o dynamice cen importu oraz bilansie handlowym w USA. Ta pierwsza okazała się wyższa od oczekiwań, co jest złą wiadomością. Została jednak zniwelowana przez niższy od oczekiwań deficyt w bilansie handlowym. Prawdopodobnie właśnie dlatego obie informacje nie miały zauważalnego wpływu na przebieg notowań.

W dłuższym horyzoncie czasowym techniczny obraz WIG20 nie daje podstaw do optymizmu. Pierwsze ostrzeżenie przyszło wkrótce po wyborach, kiedy mimo ich pozytywnego wyniku WIG20 zdołał tylko na jedną sesję przekroczyć lipcowy rekord. Ustanowienie nowego historycznego maksimum było wprawdzie pozytywnym sygnałem, ale rynek był już jednak za słaby, by zareagować na niego kontynuacją wzrostu. Zamiast tego nastąpił dynamiczny spadek trwający do dziś.

W dającej się przewidzieć przyszłości nie spodziewam się też pozytywnych impulsów z zagranicy. Nadal nie widać końca gwałtownej wyprzedaży dolara. Wręcz przeciwnie, w ostatnich dniach trend ten nawet przyspieszył. Negatywny wpływ ma również silny trend wzrostowy na rynku ropy naftowej, a przekroczenie poziomu 100 dolarów za baryłkę jest coraz bardziej prawdopodobne.

Marcin Lachowski- BM Banku BGŻ