– To oddala nas od konkurencyjnego rynku – ocenia były prezes URE.
– W prawie unijnym nie ma żadnego zapisu nakazującego uwolnienie cen energii od początku roku – powiedział prezes URE Mariusz Swora. Dodał, że jego poprzednik Adam Szafrański zlekceważył negatywną opinię Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o konkurencyjności polskiego rynku.
Dyrektor Robert Samoraj z biura prawnego URE tłumaczył, że zwolnienie spółek z obowiązku składania taryf do zatwierdzenia można uznać za nieważne, bo narusza prawo energetyczne. A to, zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego, pozwala szefowi urzędu wstrzymać wykonanie decyzji swojego poprzednika. – Według prawa energetycznego uwolnienie cen jest możliwe po stwierdzeniu, że spółki działają w warunkach konkurencyjności, a tak nie jest – tłumaczył dyrektor Samoraj.
Tymczasem były szef URE Leszek Juchniewicz przypomina, że w praktyce nie istnieje w pełni konkurencyjny rynek. I krytykuje decyzję Mariusza Swory. – Powrót do taryf faktycznie oddala nas od konkurencyjnego rynku, bo jego uczestnikom narzuca się cenę energii – uważa.Zdaniem dyrektora Samoraja, gdy tylko spółki otrzymają informację o decyzji Mariusza Swory, prezes będzie mógł je wezwać do złożenia wniosków taryfowych.Szef URE powinien zatwierdzić takie wnioski do połowy grudnia, by nowe cenniki mogły wejść w życie od 1 stycznia 2008 r. Mariusz Swora zapewniał wczoraj, że to realny termin.
Nie wiadomo tylko, jak szybko spółki będą w stanie takie wnioski złożyć. O zgodę urzędu musi się z pewnością starać 14 firm – ich obecne taryfy wygasają z końcem roku. W tej grupie są cztery spółki, które – jeśli prezes urzędu nie wyda im zgody do połowy grudnia – nie będą mogły w ogóle stosować dłużej obecnie obowiązujących taryf. Pozostałe mają taką możliwość.