W Warszawie entuzjazm był dużo mniejszy. Inwestorzy zdali sobie sprawę, że fundamentalnie właściwie nic się nie zmieniło w dość słabym obrazie rynku. Stąd po niezłym otwarciu w połowie sesji popyt wyparował i WIG20 zszedł pod kreskę. W końcówce notowań udało się wyprowadzić indeks na plus, co pewnie było zasługą arbitrażystów. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,4 proc. Najszerszy wskaźnik giełdy WIG podliczono o 0,6 proc. wyżej niż na poprzedniej sesji. Wśród największych firm liderem okazało się GTC. Najsłabiej wypadł Bioton.
W odróżnieniu od sesji wtorkowej wczoraj lepiej radziły sobie mniejsze firmy. Wskaźnik mWIG40 zyskał na zamknięciu ponad 1 proc. Tu wyróżniły się dwie budowlane firmy – Budimex i Mostostal Export. Na koniec dnia notowania 168 przedsiębiorstw wzrosły, a 131 poszły w dół.
Generalnie sesja była potwornie nudna, a wszystko wyglądało tak, jakby inwestorzy kompletnie nie wiedzieli, co robić. Właściciela zmieniły akcje za jedynie 1,2 mld zł, o prawie 200 mln zł mniej niż dzień wcześniej. Z tej kwoty ponad połowa przypadła na walory pięciu firm: TP SA, PKN Orlen, KGHM, PKO BP i Pekao. Być może dzisiejsze dane na temat inflacji, jakie poda GUS, w jakiś sposób wpłyną na rynek, choć cudów raczej nie należy się spodziewać. Większy wpływ może mieć natomiast publikacja całej porcji danych makro z USA.
Inaczej reagowali gracze na parkietach Europy Zachodniej. Tam nadal obserwowaliśmy wielki entuzjazm wywołany wtorkową decyzją Fed o zasileniu systemu bankowego kolejnymi miliardami dolarów. Indeksy rosły po przeszło 1,5 proc., w czym największy udział miały, podobnie jak dzień wcześniej, banki i firmy ubezpieczeniowe.