Niełatwo zostać milionerem

Olbrzymie zyski z akcji w najbliższym czasie się nie powtórzą. Ale nie powinno to nas zniechęcać do giełdy. Jeśli będziemy teraz regularnie kupować akcje, to w przyszłości możemy powitać hossę z niezłym portfelem dość tanio kupionych papierów

Publikacja: 02.04.2008 20:40

Niełatwo zostać milionerem

Foto: Rzeczpospolita

W ciągu ostatnich pięciu lat prawdziwym hitem były akcje KGHM oraz fundusze Arki. Zyski z inwestycji jednorazowych sięgnęły odpowiednio 690 proc. i 297 proc. Ale szczyt koniunktury gospodarczej jest już prawdopodobnie za nami, zyski z akcji będą więc niższe, a ryzyko większe. Wydaje się zatem, że powinniśmy ograniczyć nasze zaangażowanie na giełdzie. Ograniczyć, ale nie rezygnować.

Warto zwrócić uwagę np. na wybrane firmy budowlane i z otoczenia budownictwa (duża reprezentacja tej branży szykuje się do wejścia na naszą giełdę). Jest bardzo prawdopodobne, że będą czerpać profity z kontraktów związanych z organizacją Euro 2012. Wkrótce powinno się pojawić więcej konkretów i wtedy łatwiej będzie selekcjonować spółki.Część pieniędzy przeznaczonych na akcje powinniśmy ulokować na giełdach zagranicznych, niekoniecznie w Chinach. Warto szukać funduszy inwestujących w krajach aspirujących do Unii Europejskiej. W związku z odnalezieniem gigantycznych złóż ropy naftowej w Brazylii warto wybrać także ten kierunek.

Raczej nie powinniśmy się obawiać ryzyka walutowego. Wprawdzie w krótkiej perspektywie złoty może się jeszcze umacniać (a więc ceny np. dolara i euro wyrażone w złotych będą spadać), jednak za pięć lat różnice kursowe mogą stać się źródłem dodatkowych zysków.

Bezpieczne inwestycje w obligacje skarbowe przyniosły przez pięć lat zysk w wysokości około 30 proc. Przy dzisiejszej rentowności obligacji wynik ten jest do powtórzenia w najbliższych latach.

Obecnie na topie są produkty strukturyzowane. Gdy spełnione są określone warunki, mogą one nie tylko ochronić nasz kapitał, ale także być źródłem niezłych zysków. Problem polega jednak na tym, że konstrukcja tych produktów jest skomplikowana, dla przeciętnego inwestora po prostu nieczytelna. Dlatego przed podjęciem decyzji trzeba o wszystko wypytać sprzedawcę: jak inwestowane są nasze pieniądze, w którym regionie świata, od czego uzależnione są zyski, jakie jest ryzyko kursowe, jakie koszty ponosi klient. Dysponując tymi informacjami, zapoznajmy się z opiniami analityków, które pojawiają się w prasie („Moje Pieniądze” na ogół co tydzień oceniają jeden z oferowanych na rynku produktów strukturyzowanych).

Zresztą tak powinniśmy postępować przed podjęciem każdej decyzji o ulokowaniu oszczędności. W dzisiejszych trudnych dla inwestorów czasach jest to szczególnie ważne.

W ciągu pięciu lat inwestycji istnieje duża szansa na to, że w razie dekoniunktury na giełdzie będzie odpowiednio dużo czasu na odrobienie ewentualnych strat. Być może też wypracowane wcześniej zyski są na tyle duże, że głębsze korekty albo nawet dłuższe załamanie spowoduje jedynie obniżenie końcowego wyniku inwestycji. Z taką właśnie sytuacją mieliśmy do czynienia w ostatnim pięcioletnim okresie.

Od kwietnia 2003 r. do końca marca tego roku wartość głównego indeksu giełdowego WIG wzrosła ponad dwukrotnie i to w sytuacji, gdy w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy, czyli od lipca 2007 roku, WIG zmalał o około 30 proc. Oznacza to, że zdecydowana większość akcji na warszawskiej giełdzie przez ostatnie pięć lat mocno podrożała.

Zarobić można było na ponad 100 akcjach spośród 147 przez nas zbadanych. Kilkusetprocentowy wzrost cen papierów KGHM czy BRE Banku robi naprawdę imponujące wrażenie.

A kursy akcji niektórych średnich i małych firm, np. Stalproduktu czy Polimex-Mostostalu, wzrosły o kilka tysięcy procent. Wartość indeksu mWIG40 powiększyła się o 269 proc., a sWIG80 aż o 900 proc. (oba grupują właśnie małe i średnie spółki).

W tak komfortowych warunkach inwestycje w jednostki uczestnictwa funduszy oczywiście przyniosły zyski. Fundusze najbardziej agresywne, czyli mające w portfelach najwięcej akcji, zarobiły średnio 180 proc., zrównoważone około 80 proc., a stabilnego wzrostu nieco ponad 50 proc. W tym samym czasie inwestycje w fundusze bezpieczne (papierów dłużnych i rynku pieniężnego) przyniosły około 20-proc. zyski, co potwierdza tezę, że na dłuższą metę inwestycje w akcje są bezkonkurencyjne.

Nie wszystko jednak wygląda tak różowo, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. Inwestycje jednorazowe, które rozpoczęliśmy pięć lat temu, przyniosły niezłe efekty (wcześniej podane wyniki dotyczą takich właśnie inwestycji). Natomiast gdybyśmy inwestowali, systematycznie kupując akcje co miesiąc, zyski byłyby zdecydowanie mniejsze. Po ich urealnieniu, czyli po uwzględnieniu inflacji, okazałoby się, że trzycyfrowy (minimum 100 proc.) wzrost wartości inwestycji można było osiągnąć wyłącznie kupując bezpośrednio akcje mniej więcej 60 spółek giełdowych. Średnio około 30 proc. zarobiliśmy na funduszach akcyjnych, a niespełna 10 proc. na zrównoważonych i stabilnego wzrostu. Oszczędzanie w funduszach dłużnych pozwoliło jedynie ochronić pieniądze przed inflacją (średni zysk 8,5 proc.). Nieco lepiej wypadły fundusze rynku pieniężnego (średni zwrot w ciągu pięciu lat 10,5 proc.).

Można postawić na firmy budowlane i giełdy zagraniczne, np. Brazylii czy krajów aspirujących do UE

Strategia systematycznego inwestowania w okresie hossy giełdowej okazała się zatem nie najlepsza. Często jednak, choćby z powodu braku większego kapitału, jesteśmy skazani na systematyczne oszczędzanie. W obecnej sytuacji może to przynieść dobre efekty w długim okresie. Bessa nie trwa wiecznie. W historii naszej giełdy do tej pory było to nie dłużej niż dwa lata. Zakładając zatem cykliczność koniunktury możemy spodziewać się, że gdy bessa będzie się kończyć, my będziemy mieli już dużo relatywnie tanio kupionych akcji. I spokojnie będziemy czekać na powrót hossy.

W pięcioletniej perspektywie szczególnie atrakcyjne wydają się inwestycje w surowce: przemysłowe (ropa, miedź), szlachetne (złoto, srebro) oraz rolne (zboża, mięso). Dla większości z nich w najbliższym czasie nie powstaną żadne zamienniki, więc przy zwiększającym się zapotrzebowaniu wzrost cen będzie naturalny. Drugim rynkiem, którego przyszłość wygląda równie optymistycznie, jest sektor IT. Głównym powodem wzrostu będą nasilające się procesy globalizacyjne. Oznakami rozwoju branży są również coraz częstsze zapowiedzi fuzji (np. Microsoftu i Yahoo). W przeciwieństwie do sektora surowcowego rynek IT czerpie siłę z kapitału ludzkiego i szeroko pojętego know-how. Są to nieograniczone źródła, więc i przyszłe dochody sektora mogą być nieograniczone. W kolejnych latach warto też bacznie obserwować rozwój biotechnologii i sektora farmaceutycznego. Postęp w tych dwóch branżach jest możliwy dzięki ich ścisłej współpracy. Ludzie nie przestaną chorować, w laboratoriach będą powstawały nowe leki, a to powinno spowodować skokowy wzrost wartości obu tych sektorów.

Gwałtownie rosnące ceny surowców i towarzyszący temu wzrost inflacji nie przemawiają na korzyść inwestycji w długoterminowe obligacje o stałym oprocentowaniu. Dla osób obawiających się ryzyka lepsze będą obligacje, których oprocentowanie jest uzależnione od inflacji. Co prawda nie zapewnią one wysokich zysków, ale na pewno pozwolą zachować realną wartość zgromadzonych środków. Dla tych, którzy akceptują wyższe ryzyko, dobrym rozwiązaniem będzie inwestycja w akcje. Nie polecam jednak małych spółek działających na niewielkich lokalnych rynkach. Są one zwykle bardziej wrażliwe na pogorszenie koniunktury, a spowolnienie światowej gospodarki w najbliższych latach wydaje się niemal pewne. Polska gospodarka na razie wydaje się niezagrożona. Można więc część środków zainwestować w polskie „lokomotywy”, a część – dla lepszej ochrony portfela przed inflacją – w spółki surowcowe notowane na rynkach wschodzących. Coraz bardziej atrakcyjnie wyglądają też spółki amerykańskie. Co prawda gospodarce USA grozi recesja, ale firmy powinny skorzystać na bardzo niskich stopach procentowych i rekordowo tanim dolarze. Tym bardziej że przy obecnym parytecie siły nabywczej dolara do złotego nasza waluta wygląda na przewartościowaną i w perspektywie kilku lat może się osłabić.

Zamiast koncentrować się na prognozach dotyczących stóp zwrotu, warto pomyśleć o odpowiedniej dywersyfikacji portfela i pamiętać o jego okresowej weryfikacji. Bieżąca ocena efektywności poszczególnych części portfela jest niezwykle ważna, jednak nie warto pod wpływem nagłego impulsu przenosić środków z jednej inwestycji do innej. Takie decyzje należy podejmować tylko wtedy, gdy tendencja spadkowa jest długotrwała i gdy jesteśmy w stanie znaleźć alternatywną inwestycję dającą realne szanse na wyższe zyski.

Warto też pamiętać, że planując inwestycję długoterminową, będziemy musieli zrezygnować z łatwego dostępu do zgromadzonych oszczędności.

—p.c.

Pięć lat temu, na początku kwietnia 2003 r., jednocześnie rozpoczęliśmy systematyczne (co miesiąc) oszczędzanie i jednorazową inwestycję. Kupowaliśmy obligacje skarbowe, jednostki funduszy inwestycyjnych, akcje, waluty obce oraz zakładaliśmy złotową lokatę bankową. 26 marca 2008 r. podsumowaliśmy efekty. Zyski lub straty osiągnięte dzięki systematycznemu oszczędzaniu nie pokrywają się z wynikami jednorazowych inwestycji. Jest to skutek dwóch czynników. Po pierwsze, w przypadku inwestycji jednorazowej przez pięć lat pracowała od razu cała kwota (a nie rosnąca co miesiąc), co jest szczególnie ważne przy lokatach przynoszących zysk w postaci odsetek. Po drugie, w przypadku akcji i funduszy inwestujących w akcje duże znaczenie mają zmiany kursów na giełdzie; wyniki zależą od ceny akcji w dniu rozpoczęcia i podsumowania inwestycji.

- Obligacje skarbowe

Co miesiąc kupowaliśmy papiery dostępne na giełdzie: trzyletnie (TZ), dziesięcioletnie o zmiennym (DZ) i stałym (DS) oprocentowaniu. Na rynku pierwotnym kupowaliśmy dwulatki (DOS) i czterolatki (COI). Cyfry występujące po literach oznaczających rodzaj obligacji wskazują miesiąc (dwie pierwsze) i rok wykupu papieru. Określeń tych użyliśmy na wykresie. Za odsetki kupowaliśmy kolejne papiery tego samego typu. Zyski z obligacji giełdowych są wyliczone po uwzględnieniu prowizji maklerskiej. Przyjęliśmy, że wynosi ona 1 proc. wartości transakcji. Obliczenia uwzględniają należne odsetki.

- Akcje

Wyliczyliśmy zyski z inwestycji (systematycznych i jednorazowej) w akcje 20 spółek, które były największe na warszawskiej giełdzie pięć lat temu. Założyliśmy, że kupując akcje, płacimy prowizję maklerską w wysokości 1 proc.

- Fundusze inwestycyjne

Co miesiąc kupowaliśmy jednostki uczestnictwa w funduszach po cenach sprzedaży obowiązujących danego dnia. Według takiej samej zasady ustaliliśmy cenę zakupu jednostek w ramach inwestycji jednorazowej. Bieżącą wartość portfela obliczyliśmy, mnożąc liczbę jednostek przez ich wartość.

- Lokaty złotowe w bankach

Przyjęliśmy, że co miesiąc zakładamy roczną lokatę złotową. Oprocentowanie określiliśmy na podstawie średnich stawek w 20 największych bankach. Zyski zostały podane przy założeniu, że nie zerwiemy lokat do końca umowy, a więc nie stracimy odsetek. W przypadku inwestycji jednorazowej podliczyliśmy zyski z pięciu kolejnych lokat rocznych.

- Waluty

Dolary i euro kupowaliśmy i sprzedawaliśmy w kantorze. Trzymaliśmy je w banku na lokatach terminowych.

W ciągu ostatnich pięciu lat prawdziwym hitem były akcje KGHM oraz fundusze Arki. Zyski z inwestycji jednorazowych sięgnęły odpowiednio 690 proc. i 297 proc. Ale szczyt koniunktury gospodarczej jest już prawdopodobnie za nami, zyski z akcji będą więc niższe, a ryzyko większe. Wydaje się zatem, że powinniśmy ograniczyć nasze zaangażowanie na giełdzie. Ograniczyć, ale nie rezygnować.

Warto zwrócić uwagę np. na wybrane firmy budowlane i z otoczenia budownictwa (duża reprezentacja tej branży szykuje się do wejścia na naszą giełdę). Jest bardzo prawdopodobne, że będą czerpać profity z kontraktów związanych z organizacją Euro 2012. Wkrótce powinno się pojawić więcej konkretów i wtedy łatwiej będzie selekcjonować spółki.Część pieniędzy przeznaczonych na akcje powinniśmy ulokować na giełdach zagranicznych, niekoniecznie w Chinach. Warto szukać funduszy inwestujących w krajach aspirujących do Unii Europejskiej. W związku z odnalezieniem gigantycznych złóż ropy naftowej w Brazylii warto wybrać także ten kierunek.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy