Rz: Niedawno zorganizował pan w Nowym Jorku i w Waszyngtonie aukcję polskiej sztuki współczesnej, 11 z kolei od 1986 roku.
Wiesław Ochman: Katalog dokumentuje 117 dzieł ofiarowanych przez blisko 100 artystów. Osiągnięte średnie ceny to 3 – 7 tysięcy dolarów. Doskonale sprzedała się rzeźba i grafika artystyczna. Nabywcami byli nie tylko Polacy, ale także np. Japończycy i Niemcy, którzy odwiedzili Ambasadę RP w Waszyngtonie i Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku. Żeby zebrać ofertę, przejechałem po Polsce od pracowni do pracowni ok. 12 tys. kilometrów. Artyści obiecują, że nadeślą pracę, a potem nie mogą się zdecydować, którą wybrać. Kiedy odwiedzam pracownię, poznaję dorobek i pomagam dokonać wyboru.
Dochód, jak zawsze, przeznaczony zostanie na cele dobroczynne, m.in. na budowę domu muzyka seniora, na wzór domu dla aktorów weteranów w Skolimowie. Część pieniędzy zasili nagrody w Konkursie dla Młodych Śpiewaków im. Adama Didura i inne podobne cele.
Są w tej ofercie interesujące prace artystów nieznanych na krajowych aukcjach.
Są dzieła klasyków, jak np. Stanisław Baj, Bronisław Chromy, Juliusz Joniak, Franciszek Maśluszczak, Waldemar Świerzy, Gustaw Zemła – z konieczności wymienię tylko niektóre nazwiska. Jednak staram się także prezentować w USA malarzy, którzy moim zdaniem powinni zostać docenieni na polskim rynku. Krajowy rynek działa według pewnych schematów, jego oferta ogranicza się do pewnych nazwisk. Raz wylansowany malarz staje się dobrą marką, wtedy handel jego obrazami nie wymaga wysiłku. Wylansowanie nieznanego malarza wymaga od antykwariusza czasu, pieniędzy, a przede wszystkim wyobraźni.