Polska nauka nie odpowiada na potrzeby nowoczesnej gospodarki, co przekłada się na jej wyniki. Produkty innowacyjne stanowią jedynie 3 proc. całego polskiego eksportu.
Zdaniem Marcina Hejki z Intel Capital w XXI wieku każdy kraj ma bardzo prosty wybór: albo staje się źródłem innowacji, albo taniej siły roboczej. W rozwiniętych państwach znaczenie tradycyjnego przemysłu maleje, a najbardziej rosną sektory oparte na badaniach i rozwoju. W Polsce na badania naukowe przeznaczane jest 0,3 – 0,4 proc. PKB. W porównaniu z innymi państwami UE to żenująco niski poziom, daje jednak rocznie kwotę ok. 1,5 – 2 mld dol. – Mimo to polska nauka nie może poszczycić się nawet pojedynczym przykładem innowacyjnego osiągnięcia. Nie wiem, czy sektor naukowy, który nie tworzy rozwiązań znajdujących zastosowanie na realnym rynku, jest potrzebny jakiemukolwiek państwu na świecie – mówi Marcin Hejka.
Diagnozę o niskim wkładzie polskiej nauki do procesu tworzenia rynkowych innowacji ze smutkiem potwierdza prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk (PAN). – Trzeba jednak pamiętać, że wspomniane pieniądze nie służą przeprowadzaniu konkretnych wdrożeń – to kwota na finansowanie całej polskiej nauki. W jej skład wchodzi historia, socjologia i tysiące innych rzeczy, na które trzeba dawać pieniądze choćby po to, żeby ktoś mógł przyzwoicie uczyć na uniwersytetach – podkreśla prof. Michał Kleiber. Dodatkowo w opinii prezesa PAN twierdzenie, że nie jest znany ani jeden przykład dobrego wykorzystania tych pieniędzy w przedsięwzięciach innowacyjnych, nie jest prawdziwe. – Sam jestem w stanie ich wiele wskazać – twierdzi Michał Kleiber.
Wszyscy paneliści biorący udział w debacie „Rzeczpospolitej” zgodzili się, że wpływ polskiej nauki na innowacyjne przedsięwzięcia w biznesie jest niewielki. Dlatego niezbędne są zmiany w środowisku naukowym. – System akademicki w Polsce działa na zasadzie większości – zazwyczaj słabej większości, która ciągnie całość w dół. Na wszystkich jego uczestników nakładane są najróżniejsze ograniczenia. A w szczególności ograniczenia są nakładane na te ośrodki, które starają się reprezentować sobą pewną jakość – uważa prof. Jerzy Marcinkowski z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Receptą na zmianę tej sytuacji mogłoby być większe ukierunkowanie na młodych ludzi. – W Cambridge wydział informatyki stawia przede wszystkim na ludzi młodych, którzy stanowią podstawową siłę badawczą na wydziale. Jest on zbudowany na ich kreatywności. Ci młodzi studenci i doktoranci stymulują badania na uniwersytecie – mówi dr Kamil Kulesza z CambridgePYTHON. Jego zdaniem, jeśli chcemy mieć do czynienia z podobną sytuacją w Polsce, młodzi naukowcy muszą mieć większe szanse na rozwój.