Jeszcze kilka lat temu podział polskiego rynku aplikacji dla przedsiębiorstw był w miarę prosty. Producenci specjalizowali się w konkretnym segmencie rynku: firm małych, małych i średnich, dużych, korporacji. Ostatni segment był domeną globalnych koncernów IT.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat ta specjalizacja zniknęła. Z jednej strony bowiem firmy tworzące rozwiązania dla sektora MSP wraz ze wzrostem oczekiwań klientów i stopniem informatyzacji w przedsiębiorstwach musiały wdrożyć nowe, bardziej zaawansowane systemy. Równocześnie przedsiębiorstwa globalne wobec rosnącego nasycenia rynku musiały zejść z ofertą szczebel niżej, do średnich firm. Aby temu sprostać, zaczęły przejmować spółki mające doświadczenie w tym segmencie.
Jest o co walczyć. Rynek systemów ERP wciąż jeszcze nie jest nasycony. Producenci rywalizują o zamówienia ok. 22 tys. przedsiębiorstw. Zdaniem firmy badawczej DiS z rozwiązań ERP korzysta obecnie ok. 11 tys. przedsiębiorstw. Wartość rynku DiS szacuje na 330,5 mln zł. Nic więc dziwnego, że w 2007 liczba firm partnerskich zajmujących się systemami ERP w Polsce wzrosła z 429 w 2005 r. do prawie 800 w 2007.
W najbliższych latach przed polskim rynkiem ERP pojawi się ważna szansa zagospodarowania 100 mln euro z funduszy UE, które dostaną przedsiębiorstwa do 2013 r.
Liczba fuzji rośnie odkąd obniżyły się bariery wejścia na rynek. Obecnie 30-osobowa firma programistyczna w dwa lata może stworzyć nowy system. Mniejsze przedsiębiorstwa mogą mieć już problem z zapewnieniem klientom odpowiedniego poziomu obsługi. Skraca się także okres rozbudowy systemu. Obecnie firmy zmuszone są inwestować w rozbudowę systemów IT co trzy – pięć lat, jeszcze niedawno wystarczyło, że zrobiły to co sześć – siedem lat. Analitycy przewidują, że niedługo okres ten skróci się do dwóch – trzech lat.