URE stopuje ceny prądu

Rachunki dla klientów indywidualnych w 2009 wyższe maksymalnie o 4 – 5 proc. – mówi „Rz” prezes Urzędu Regulacji Energetyki. W praktyce oznacza to zamrożenie cen prądu

Publikacja: 03.12.2008 05:17

Prezes URE Mariusz Swora

Prezes URE Mariusz Swora

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Sprzedawcy energii domagają się podwyżek o 26 – 42 proc. i ostrzegają, że jeśli Urząd Regulacji Energetyki się na nie nie zgodzi, mogą zbankrutować. – Nie mogę się zgodzić na skalę podwyżek, których żądają spółki obrotu – mówi „Rz” prezes URE Mariusz Swora. – Z naszych kalkulacji wynika, że cena samej energii – tzw. czarnej, czyli z węgla kamiennego, na 2009 r. powinna wynosić 155 zł za megawatogodzinę z akcyzą.

Spółki we wnioskach do URE o nowe taryfy na 2009 r. skalkulowały jej cenę na 225 – 260 zł za MW. Różnica jest ogromna. Prezes URE liczy jednak na zrozumienie ze strony spółek sprzedających energię. – Cała gospodarka stoi na skraju dekoniunktury – mówi. – A biorąc pod uwagę konieczność równoważenia interesów odbiorców i sprzedawców energii, ceny nie powinny rosnąć.

Jednak ze względu na wzrost kosztów dodatkowych związanych z odnawialnymi źródłami energii oraz wyższą tzw. opłatę przejściową prezes Swora uważa, że rachunki odbiorców w 2009 r. mogą być wyższe – ale tylko o 4 – 5 proc. Dla przeciętnej rodziny, która w tym roku płaci za energię ok. 800 – 1000 zł, opłata w 2009 r. zwiększy się więc o 32 – 50 zł. Gdyby URE zgodził się na podwyżki, jakich żądają spółki, rachunki wzrosłyby o 208 – 420 zł. Sama energia stanowi mniej więcej połowę całej opłaty, jaką ponoszą klienci indywidualni, pozostała część to koszty jej dostarczenia.

Szef URE zawiadomił o wyliczeniach maksymalnej ceny energii na 2009 r. w specjalnym komunikacie, którym wywołał burzę w branży. Przedstawiciele firm zgodnie przyznają, że wyliczenie URE znacznie odbiega od cen dostaw energii, jakie wynegocjowali z elektrowniami na przyszły rok. I ostrzegają, że gdyby prezes Swora zrealizował swoje zapowiedzi, to spółki sprzedające energię znajdą się na „prostej drodze od bankructwa”. – Ten komunikat mnie zaszokował, bo cena URE jest tak niska, że nie pokrywa nawet kosztów wytwarzania energii w naszej grupie – mówi Tomasz Zadroga, prezes największej firmy w branży – Polskiej Grupy Energetycznej. – Przy takim poziomie tylko produkcja energii z węgla brunatnego byłaby rentowna.

Zdaniem szefa PGE sugestia prezesa Urzędu Regulacji jest wręcz niebezpieczna. – Gdyby elektrownie miały sprzedawać energię poniżej kosztów jej wytworzenia, a spółki obrotu poniżej kosztów zakupu, byłoby to bardzo niebezpieczne dla branży i dla kraju – dodaje prezes Zadroga. – Firmy energetyczne straciłyby możliwość zrealizowania koniecznych inwestycji, a w dłuższej perspektywie miałyby problemy z utrzymaniem się na rynku.

Grzegorz Lot z firmy Vattenfall Distribution (właściciela Górnośląskiego Zakładu Energetycznego) uważa, że spółki obrotu nie mogą spełnić oczekiwań prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. – I nie chodzi o brak chęci do wspierania gospodarki, ale o to, że już znaczną cześć energii na 2009 r. zamówiliśmy po wiele wyższych cenach, niż wyliczył URE – tłumaczy. – Teraz musielibyśmy te umowy rozwiązać i zawierać nowe.

– To wręcz nierealny scenariusz. Poziom 155 zł za megawatogodzinę nie odzwierciedla w pełni nawet kosztów ponoszonych w 2008 r. – odpowiada od razu Krzysztof Zamasz, wiceprezes grupy Tauron.

Według Agencji Rynku Energii średnie koszty produkcji energii w elektrowniach opalanych węglem kamiennym (bez akcyzy) w 2008 roku wynoszą ok. 160 – 170 zł, i to bez akcyzy oraz uwzględnienia kosztów zakupu brakujących limitów CO2. – Gdy weźmiemy pod uwagę negocjacje w sprawie dostaw węgla na 2009 rok oraz planowaną podwyżkę jego cen nawet o 40 proc., to, spełniając oczekiwania URE, trudno mówić o jakiejkolwiek marży czy też opłacalności inwestycji – dodaje wiceprezes Zamasz.

Prezes URE przypomina, że już w tym roku doszło do znaczącego wzrostu cen energii – w sumie o 30 proc., a rachunki są wyższe o kilkanaście proc. w porównaniu z 2007 r.

Sprzedawcy energii domagają się podwyżek o 26 – 42 proc. i ostrzegają, że jeśli Urząd Regulacji Energetyki się na nie nie zgodzi, mogą zbankrutować. – Nie mogę się zgodzić na skalę podwyżek, których żądają spółki obrotu – mówi „Rz” prezes URE Mariusz Swora. – Z naszych kalkulacji wynika, że cena samej energii – tzw. czarnej, czyli z węgla kamiennego, na 2009 r. powinna wynosić 155 zł za megawatogodzinę z akcyzą.

Spółki we wnioskach do URE o nowe taryfy na 2009 r. skalkulowały jej cenę na 225 – 260 zł za MW. Różnica jest ogromna. Prezes URE liczy jednak na zrozumienie ze strony spółek sprzedających energię. – Cała gospodarka stoi na skraju dekoniunktury – mówi. – A biorąc pod uwagę konieczność równoważenia interesów odbiorców i sprzedawców energii, ceny nie powinny rosnąć.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy