– Nie ma dwóch szkół, gdzie jedna ortodoksyjnie nie chce zwiększać deficytu budżetowego, a druga proponuje, by to zrobić, bo chce przyspieszyć inwestycje. Taka alternatywa nie istnieje, bo nie mamy możliwości sprzedania większej ilości naszych papierów wartościowych w tym roku – mówił w czwartek w Sejmie premier Donald Tusk w trakcie debaty na temat rządowego planu zmniejszania skutków kryzysu gospodarczego.
[srodtytul]Konkurencja o pieniądze[/srodtytul]
Premier podkreślał, że polskie obligacje konkurują z papierami skarbowymi emitowanymi przez inne kraje. Tusk przypomniał, że w krajach należących do strefy euro pojawiają się pomysły wprowadzenia jednego typu obligacji emitowanych przez kraje strefy euro zamiast obligacji emitowanych przez poszczególne kraje. A to zdaniem premiera oznacza, że możemy mieć w ogóle problemy ze znalezieniem nabywców na rządowe obligacje. Czwartkową debatę zdominowały dwa tematy: na ile można w tym roku podnieść wydatki budżetowe oraz jaką rolę dla złagodzenia skutków kryzysu może odgrywać przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty i czy warto jak najszybciej przystąpić do mechanizmu ERM2.
Premier apelował o jak najszybsze porozumienie w sprawie wejścia do strefy euro. – Jeśli mamy wspólnie z całą strefą skutecznie stawić czoło kryzysowi, to prosiłbym o jak najszybsze porozumienie z realną datą dojścia Polski do strefy euro – nawoływał z mównicy.
– Proszę o to, abyśmy tutaj dali wyraźny znak, że Polska wokół tego projektu jest zjednoczona. Nie po to, aby zrealizować marzenie, że to jest 1 stycznia 2013 r., bo dzisiaj nikt nie wie, czy to się na sto procent uda, ale by solidarnie mówić, że idziemy w tę stronę. Taka solidarność jest zdaniem premiera potrzebna, by "uzyskać większe szanse w batalii o bycie w tej grupie, kiedy rozstrzygnie się bój o euroobligacje".