Ostatnie miesiące to okres najszybszego w historii osłabienia złotego względem euro. W szczytowym momencie – 17 lutego, kiedy euro kosztowało 4,93 zł – sięgnęło ono 46 proc. w stosunku do początku września 2008 r. Powody leżały głównie poza Polską, choć do osłabienia złotego przyczyniła się także sprawa opcji walutowych. Obecnie zdaniem ekonomistów PKO BP złoty jest niedowartościowany o ok. 15 – 20 proc. Ale nie oznacza to rychłego umocnienia polskiej waluty – wiele krajów regionu ma kłopoty, a i prognozy w Polsce są ciągle rewidowane w dół.
– Wśród wewnętrznych elementów ryzyka są potencjalne problemy z budżetem. Wygląda na to, że rynek tego jeszcze nie wycenia – mówi Łukasz Wojtkowiak, analityk Banku Millennium. Większość ekonomistów uważa, że rząd będzie zmuszony do zrewidowania budżetu na rok 2009 w lecie.
Z kolei wśród czynników, które mogą wspierać złotego, jest zapowiedź Ministerstwa Finansów dotycząca możliwości wymiany środków unijnych na rynku walutowym – przekonują w swym ostatnim raporcie ekonomiści PKO BP.
Mimo zagrożeń większość ekonomistów oczekuje, że złoty na koniec roku umocni się względem euro wobec dzisiejszych poziomów (4,50 – 4,60 zł).
– Nie oznacza to jednak, że nie będzie osłabienia do ok. 4,80 zł za euro w trzecim kwartale. Wtedy inwestorzy uzmysłowią sobie, że wzrost gospodarczy w Polsce nie przekroczy znacznie 0 proc., do tego dołożą się problemy z budżetem – mówi Jakub Borowski, ekonomista Invest Banku.