Szczególnie zaskakujące były dane z Litwy – nie dość, że najgorsze w historii, to znacząco przekroczyły szacunki ekonomistów, którzy spodziewali się spadku o ok. 9 proc. W czwartym kwartale gospodarka tego nadbałtyckiego kraju skurczyła się o 2,2 proc.
– To koszmarne dane – przyznaje Lars Christensen z Danske Banku. Dodaje, że coraz gorszy stan gospodarki nie ułatwia zadania tamtejszemu rządowi. Chce on ograniczać deficyt, tak by przyspieszyć wejście Litwy do strefy euro. Tnie więc wydatki – i tym samym jeszcze bardziej pogarsza sytuację gospodarczą. W dodatku wysiłki rządowe nie znajdują odzwierciedlenia chociażby w działaniach agencji ratingowych – zarówno Standard & Poors, jak i Moody’s oraz Fitch w ostatnich tygodniach obniżyły ocenę wiarygodności finansowej Litwy. W tym roku PKB tego kraju może spaść o 10 – 15 proc.
Wczoraj negatywne informacje pojawiły się także na Węgrzech. W marcu bezrobocie wzrosło tam do poziomu najwyższego od dziesięciu lat i sięgnęło 9,7 proc. To wynik pogłębiającej się recesji. Ekonomiści oceniają, że PKB Węgier zmniejszy się w tym roku o nawet 5 – 7 proc., prognoza rządowa to spadek o 6 proc.
– W warunkach głębokiej recesji bezrobocie zaraz będzie na dwucyfrowym poziomie – uważa Daniel Bebesy, zarządzający w Budapest Investment Managment. Na koniec roku może wynieść 12 – 13 proc., a w przyszłym roku, wraz z nieco lżejszą recesją (ok. 1 – 2 proc. spadku) może spaść do ok. 11 proc.
Zrewidowania prognoz dla gospodarki nie wyklucza także Czeski Bank Centralny. Mówił o tym wczoraj jego wiceszef Miroslav Singer. Ostatnia prognoza – z lutego – mówiła o spadku PKB o 0,3 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia, że spadek PKB wyniesie w Czechach 1,3 proc.