– Umowa z siecią handlową na dostarczanie marek własnych gwarantuje znaczne zwiększenie skali produkcji. Dzięki temu z jednej strony wzrastają obroty, a z drugiej obniżają się jednostkowe koszty produkcji – mówi Krzysztof Rubak, wiceprezes giełdowej spółki Makarony Polskie.
Szansę na współpracę z największymi sieciami mają nie tylko koncerny. – Wiele niewielkich firm rosło wraz z nami, unowocześniając linie produkcyjne i poszerzając ofertę. Dzięki temu dalej z nimi pracujemy, choć działamy już w takiej skali, że zwracają się do nas także globalne koncerny – mówi prezes jednej z sieci handlowych.
Firmy, które mają doświadczenie w produkcji marek własnych, zwracają uwagę, że nie należy się uzależniać od zbyt małej liczby odbiorców. – Dostawy do jednej sieci nie powinny generować więcej niż 20 proc. łącznej sprzedaży producenta – uważa Marek Piątkowski, prezes giełdowego Mispolu. Utrata dużego kontraktu może nie tylko doprowadzić do gwałtownego spadku obrotów, ale także naraża firmę na straty. W 2007 r. jedna z sieci dyskontowych zerwała umowę z dostawcą wody mineralnej pod marką własną. Firma została z opakowaniami, które musiały trafić na śmietnik.
Największe sieci dyskontowe podpisują ze swoimi dostawcami umowy wieloletnie. Są też firmy handlowe, które organizują przetargi na dostawę marek własnych. Producenci, którzy do nich przystępują, muszą dostarczyć próbki produktów. Sieci chcą się w ten sposób upewnić, że dostawcy spełniają wysokie standardy.
– Sieci handlowe działające w Polsce zaczęły zwracać większą uwagę na jakość dwa – trzy lata temu – tłumaczy Marek Malinowski, dyrektor handlowy i członek zarządu giełdowej spółki Mieszko. Wcześniej, gdy do Polski wchodziły pierwsze sieci dyskontowe, często jedynym kryterium przy podpisywaniu umowy z producentem marek własnych była niska cena.